Cinque Terre to niezwykłe pięć miejsc, pięć miasteczek osadzonych na występach skalnych w małych zatoczkach, Park Narodowy. Nie zobaczysz nic prawie, jadąc od miasteczka do miasteczka pociągiem, bo większość trasy przebiega w tunelu. Jak prowadzi droga dla samochodów, nie wiem, ja postanowiłam przejść tę trasę pieszo.

Dlatego pojechałam raniutko pociągiem z Genui do Riomaggiore, i stamtąd wybrałam się w całodzienną wędrówkę, mijając po kolei miasteczka: Manarola, Corniglia, Vernazza i wieczorem tuż przed odejściem ostatniego pociągu dotarłam do piątego - Monterosso. Trasa wynosi ok. 15 km, choć myślę że jest to dużo więcej, gdyż, szczególnie w ostatnim odcinku idzie się krętą ścieżką, często wspinając się w górę, potem schodząc w dół...

To była niezapomniana wędrówka. Zawsze chciałam się podzielić z innymi wrażeniami i zdjęciami które tam zrobiłam, zdjęciami z kliszy, pstrykanymi marniutkim aparatem, zeskanowanymi, nie najlepszej jakości... Dla mnie Cinque Terre to jeden z cudów świata, miejsce magiczne, mam nadzieję że te nienajlepsze zdjęcia choć odrobinkę to miejsce przybliżą... 

Opublikowano: 30 maj 2015
Odsłony: 846

Tu dojechałam pociągiem, którego tylko lokomotywa i jeden wagon zmieściły się na stacji. Trzeba było wysiąść w niegościnnym tunelu. Jednak po wyjściu z tunelu oczom ukazują się całkiem niezwykłe widoki... Nie mam zdjęć z Riomaggiore, chyba szybko poszłam przed siebie nie zatrzymując się w tym pierwszym miasteczku.

Z Riomaggiore do Manaroli prowadzi romantyczna via dell'Amore, wykuta w skale droga, galeria, wygodny trakt. Niektóre okienka tej drogi zostały wybite w litej skale! Włosi uważają Via dell'Amore za jeden z najpiękniejszych szlaków widokowych i coś w tym jest... Droga jest łatwa, widoki oszałamiające. Z lewej morze, z prawej zbocze posiekane skałami i tarasami, ktore z trudem utrzymują ludzkie uprawy. Trudno uwierzyć że tu owocują doskonałe winogrona...

Opublikowano: 03 czerwiec 2015
Odsłony: 1070

Doszłam do Manaroli. To miasteczko usytuowane jest na urwistych skałach, skały są czarne, morze granatowe, a miasteczko pastelowe... Życie toczy się tu spokojnie...

Z Manaroli do Cornigli prowadziły dwie drogi - jedna dość mocno w górę, po wykutych w skale stopniach, druga w stronę tunelu również wykutego w skale, tunelu pod górą. Gdzie iść, w górę, w palącym słońcu, czy w głąb ziemi, gdzie ciemno, wilgotno, nieciekawie... Jako że nie jestem najlepszym alpinistą, poszłam tunelem, szłam szybko, coraz szybciej bo robiło się bardzo zimno. Kiedy doszłam wreszcie do końca - przeszłam na wylot górę - zobaczyłam człowieka, który powiedział: zawracaj, tu nie wolno, to strada privata! Próbowałam się kłócic, przekonywać, że przecież tu prowadziły strzałki, nie było żadnej informacji... Za mną przyszli inni, ale nic nie udało się wskórać. Trzeba było wracać tym samym, nieprzyjemnym tunelem... Tym razem niemal go przebiegłam, i znalazłam się znow u stóp kamiennych schodów... A więc, straciłam czas, a teraz muszę zacząć wspinaczkę... Dopiero po drugiej stronie góry dowiedziałam się, że tam za tunelem była... plaża nudystow, tak pilnowana skutecznie przez jej strażnika...

Po wejściu na wzgórze nie żałowałam jednak wspinaczki: oczom ukazał się nieprawdopodobnie piękny widok Manaroli z wysoka, a potem z jeszcze większej odległości...

Opublikowano: 03 czerwiec 2015
Odsłony: 1127

Corniglia, miasteczko z czasów rzymskich, usytuowane jest na wysokim na 100 metrów cyplu nad powierzchnią morza. Dlatego aby tam dojść trzeba było wspiąć się wysoko... Jest to bardziej rolnicze niż rybackie miasto.

Wychodzę z Cornigli w kierunku czwartego miasteczka, Vernazzy. Teren robi się coraz trudniejszy, minęło już wiele godzin mojej wędrówki i zastanawiam się, czy po dojściu do Vernazzy nie powinnam wsiąść w pociąg do Genui bo ryzykuję, że jeśli pójdę dalej, nie zdążę na ostatni pociąg...

Opublikowano: 03 czerwiec 2015
Odsłony: 1111

I już dochodzę do Vernazzy, miasteczko położone jest imponująco... Vernazza założona została około roku tysięcznego przez rzymskich niewolników. Znajduje sie tu wiele małych uliczek połączonych stromymi schodami i wielu budowli obronnych, domów w formie wież, jak również z wieży i zamku rodziny Doria.

Po przybyciu do Vernazza biłam się z myślami - co robić? Zrezygnować z dalszej wędrówki i wsiąść do pociągu? Tak byłoby mądrze i rozsądnie, bo nie wiedziałam, czy idąc dalej zdążę na ostatni pociąg do Genui, a przecież tego dnia wieczorem wyjeżdżałam już do Wenecji, a stamtąd do Polski... Spóźnienie byłoby dramatyczne w skutkach... Ale jak tu nie dojść do celu jaki sobie obrałam... Po krótkim namyśle ruszam więc dalej w kierunku Monterosso al Mare... Che sara' sara'... wędruje się raz...

Opublikowano: 03 czerwiec 2015
Odsłony: 999

Z Vernazza do Monterosso jest najdłuższy odcinek drogi, i droga ta jest dużo trudniejsza niż między poprzednimi miasteczkami. Nie ma tu kamiennych dróg, wygodnych odcinków, idzie się ścieżką, po kamieniach, czasem trzeba przeskakiwać strumienie, przedzierać się przez zarośla. Idzie się zboczem, raz w górę, raz w dół...

Nie byłam pewna czy zdążę na ostatni pociąg do Genui. Gdyby nie... nie wiem co bym zrobiła... Trochę mnie to stresowało, trochę dodawało sił i skrzydeł. Jednak przede wszystkim wciąż szłam, wciąż patrzyłam, wciąż chłonęłam widoki... Jak jednak widać, zdjęć już nie robiłam, nie pamiętam, czy film się skończył, czy czasu zabrakło... Szkoda, bo Monterosso to najstarsze z miasteczek z wieloma śladami historii, przede wszystkim obrony przed najeźdźcami z lądu i morza...

Zdążyłam na pociąg, weszłam na peron w chwili kiedy nadjechał... Wsiadłam i chłonęłam pełną piersią tę radość ogromną że mi się udało, nie tylko że to widziałam, ale że przeszłam, doszłam, dałam radę całej tej trasie.

Minęły lata, ale ja zawsze będę pamiętać tę wędrówkę między pięcioma miasteczkami, zawieszonymi na skałach, spływającymi z gór w kierunku granatowych fal, oddalonych od siebie na tyle żeby nic nie zakłócało ich spokoju... Le Cinque Terre, mój cud świata...

Opublikowano: 03 czerwiec 2015
Odsłony: 1116