mapaO tej podróży zaczęłam marzyć 5 lat przed wyjazdem... Nie tylko marzyć, ale też zbierać materiały, szkicować plan podróży, szukać ciekawych miejsc. Co rok myślałam że jadę, ale potem okazywało się, że jeszcze nie przyszedł czas. Ale nie poddawałam się: jako niepoprawna optymistka mówiłam sobie: to co fantastyczne lepiej mieć przed niż za sobą, więc cieszyłam się że Sycylia na mnie czeka..

To podróż - wyprawa samotna (bo "meglio soli che mal accompagnati...), spać miałam głównie w schroniskach młodzieżowych, poruszałam się autobusami, rzadziej pociągiem no i pieszo, pieszo, pieszo. Interesuje mnie głównie kraj, ludzie, życie, język, zwyczaje, ulica, domy, tajemnica, morze, słońce... Zobaczyć, dotknąć, poczuć, dojść, obejść, przejść...

To podróż nie po to, żeby poleżeć na plaży. Kąpałam się w morzu trzy razy w ciągu dwu tygodni, kilkanaście minut, potem ręcznik i dalej oglądać dziwy. Trochę żal i nie można tego nazwać odpoczynkiem, ale nie miało być lekko! 14 dni to dużo, ale nie dość dużo, żeby nie pędząc, a smakując wrażenia móc objechać Sycylię, zaglądając w najciekawsze jej zakątki. Stąd decyzja o pozostawieniu jej części północno-wschodniej (Catania, Taormina, Siracusa, isole Eolie) na kiedyś, później, wychodząc z założenia że tam jest łatwiej dojechać, nawet odwiedzając Kalabrię.

Postawiłam na zwiedzenie głównie zachodniej, na ogół mniej odwiedzanej części Sycylii, wyspy Egady oraz wymarzoną Pantellerię, oraz  południowo-wschodni cypel Sycylii i Noto, robiąc stamtąd wypady do Raguzy i Modyki. 14 dni na Sycylię to za malo... Nie zobaczyłam wszystkiego, sara per un'altra volta... Ale dotknęłam, posmakowałam i teraz co chwilę przychodzi na mnie sycylijska nostalgia...

(podróż opisałam na Kolumberze, a następnie przeniosłam tutaj).

Opublikowano: 30 maj 2015
Odsłony: 458

To będzie dziennik mojej podróży, którą zaczynam za dwa tygodnie. Sposób przekazania wrażeń najbliższym, przyjaciołom, znajomym, uczniom. Mam nadzieję, że to się uda. Mam nadzieję, że codziennie, lub prawie codziennie będę mogła korzystać z internetu aby na bieżąco dodać tutaj moje notatki. Może dzięki temu w tej samotnej podróży nie będę taka bardzo sama:) Kiedy wrócę, ten dziennik stanie się częścią galerii, którą opracuję już po powrocie.

Opublikowano: 07 wrzesień 2007
Odsłony: 443
Opublikowano: 14 czerwiec 2017
Odsłony: 972

Za godzinę wychodzę z domu, jadę do Krakowa, a stamtąd jutro 20 minut po północy mam samolot do Palermo. W Palermo będę ok wpół do trzeciej, no i zacznie się chyba najtrudniejszy dzień - bez spania, kimanie do rana na lotnisku, a potem łażenie po miescie ziewając. Ale jakoś to pójdzie, miejmy nadzieję...

W schronisku powiedzieli, że dostanę miejsce po południu, a więc nie ma się co spieszyć. Można pojechać pociągiem do Palermo chyba koło szóstej, ale nie bardzo mi się ten pomysł podoba, wolę poczekać na pierwszy autobus o 7 rano, w ten sposób pojadę (z przesiadką) prosto do Ostello. Zostawię bagaże i - miejmy nadzieję - uda się dostać do łazienki...

(Tylko moja rodzina wie, w jakiej sytuacji wyjeżdżałam z domu... mieliśmy akurat domowy dramat - zepsuty hydrofor, brak wody, żaden hydraulik nie chciał przyjść naprawić. Ja z plecakiem nie wiedziałam co robić. Zapytałam dzieci, czy mam zostać. Kazały mi jechać. Pojechałam, a oni jeszcze przez 10 dni nie mieli wody! Smsami z Sycylii radziłam co robić. Kiedy wróciłam, woda byla. Dali radę...)

Opublikowano: 21 wrzesień 2007
Odsłony: 452