12 września rano, jest internet, choć nie w domu

Zebrałam się, żeby pójść na wycieczkę, ale zaszłam do hotelu, no i pojawił się internet, dlatego jak najszybciej się dało dodałam wpisy i nawet zdjęcia i odpowiedziałam na najważniejsze pytania na portalu. Jeśli o kimś/czymś zapomniałam, proszę o wybaczenie. Zobaczymy, czy już tak normalnie internet będzie. Chcę przed południem pójść na wycieczkę, pewnie po drodze się wykąpać, zdążyć wrócić do domu tak, żeby jeszcze zjeść obiad nie w ostatniej chwili przed pierwszą lekcją, którą mam o 15.30. Więc zostawiam netowanie, a dopo!

(później)Ponieważ moje szkolenie nurkowe zaczynam o 15.30, przed południem wybrałam się na wycieczkę. Na mapce wyspy jest zaznaczone kilka trasy spacerowych, wybrałam trasę wybrzeżem południowym od miasteczka na zachód, do latarni morskiej. Po drodze zeszłam do jednej zatoczki i szybko wykąpałam się, znów przeciekająca maska utrudniła mi cieszenie się z pływania. Na szczęście na kurs dostanę pożyczoną maskę. Wczoraj oglądałam filmy instruktażowe i dodatkowo się zestresowałam, bo pokazywali, jak pod wodą się zdejmuje i opróżnia maskę. Dziękuję bardzo za takie atrakcje! Ja pływając, nad powierzchnią mam z tym problem, a co dopiero pod wodą!

W ogóle stwierdziłam, że mój błąd, to fakt, że nie potrafię się zatrzymać. Kiedy zrobiłam dwa lata chrzest morski, powiedziałam: udało się, więc zrobię kurs. A właściwie to dlaczego? Czy nie mogłam na tym poprzestać? Udało się, widziałam to co tam się dzieje pod wodą, zrobiłam coś, czego większość ludzi nie robi. I powinno mi to wystarczyć. A ja się uparłam na kurs… Przecież nie mam zamiaru potem nurkować! Po co mi to było? Ale jak się powiedziało A…

Teraz muszę o tutejszej zwyczajowej porze zjeść obiad, żeby nie nurkować z pełnym żołądkiem, ani też na głodnego. Czyli za chwilę… Pino się nadal nie pojawił. Mieszkam w jego domu ale go nie znam, no i przecież muszę mu zapłacić…

on 12 wrzesień 2015
Odsłony: 858

You have no rights to post comments