I znów lecę nad światem...

Zanim wrócę do domowych spraw, dowiem się, co dzieci narozrabiały, wpadnę w wir codzienności, jeszcze proszę, chwilo, trwaj...

Głowa znów przy okienku, a pod nami cuuudnie! Góry, jeziora, przecudny krajobraz. Nie ma chmur, nic nie zasłania widoków, słońce świeci jak szalone, uśmiecha się.

To już koniec mojej przygody. Ale nic pięknego co przeżyliśmy tak naprawdę się nie kończy do końca - pozostawia wspomnienie i wzbogaca... Nigdy nie zapomnę najwspanialszej sylwestrowej nocy mojego życia i tego lotu nad światem... Czasami śni nam się że fruniemy - ja to przeżyłam...

Grazie, Bruno... indimenticabile...

18 19

on 14 sierpień 2015
Odsłony: 795

You have no rights to post comments