Dzień 4 cd, Aragona i okolice

To chyba główna ulica miasteczka, idę według wskazówek Pietra, skręcam w przecznicę, za kilka domów jestem już jakby za miastem, trochę się gubię, ale kiedy sięgam po kartkę z objaśnieniami, ktoś w przejeżdżającym samochodzie pyta – B&B Macalube? I pokazuje mi drogę. No i faktycznie, już widzę obrośnięty kwiatami dom, to tutaj. Ta ulica nie jest tak urocza jak wydawało się ze zdjęcia, otoczenie jest zaniedbane i nieciekawe. No cóż, miejmy nadzieję, że znajdę tu coś, co zrekompensuje to wrażenie…

Gospodarze witają mnie serdecznie, siedzimy i rozmawiamy przez dłuższą chwilę. Pietro od razu mówi, że zaraz pokaże mi okolice. Najpierw wchodzę na drugie czy trzecie piętro – wysoko – do mojego pokoju. Na tym poziomie jest B&B, składa się z saloniku z telewizorem i lodówką, trzech pokoi i łazienki. Mój pokoik jest malutki, widziałam jego zdjęcie, ale na co mi większy. Zostawiają mnie samą, mam zejść jak będę gotowa. Jestem jedynym gościem, więc traktuję salonik jako mój własny. Jest Internet, w łazience jest suszarka, jest nawet pralka.

Po godzinie wsiadam do multipli i ruszamy. Mnie ciągnie do vulcanelli, Pietro ma wiele planów najpierw. Jedziemy zobaczyć Petrę. To wielka skała pośród łąk, na wzgórzu. Niby takich skał tu jest wiele, ale ta jest niezwykła, bo mieści w sobie wiele wykutych pomieszczeń i korytarzy sprzed 3 tysięcy lat! Niektóre są zasłonięte kratą, tu widać miejsce na palenisko, widać otwór prowadzący dalej. Później wspinamy się wyżej, przechodzimy przez korytarz prowadzący na drugą stronę. To nie są jakieś jamy, tylko wysokie, wygodne przejścia, wydają się całkiem nowe. Pietro mówi, że nikt się tym miejscem nie opiekuje, po prostu tak to sobie tu stoi… Pod skałą i na skałach rosną dziko krzewy, drzewa, zioła, wszystko pachnie niezwykle intensywnie…

Później jedziemy do niezwykłej pizzerii – nie, nie jedziemy na pizzę. Jest to dawny budynek dworca kolejowego. Po zbudowaniu nowego dworca i wyremontowaniu linii kolejowej, stary budynek (jego część) został wyremontowany i urządzono w nim lokal. Ale jest on urządzony w niezwykły sposób – wszędzie, nawet w zupełnie nieoczekiwanych miejscach można zobaczyć stare urządzenia kolejowe, takie jak semafor, stara kasa, telefon, a podstawą lady jest – pionowo ułożony prawdziwy tor kolejowy, szyny, podkłady i kamienie… Reszta budynku, należąca do kogoś innego niszczeje… Jest to wyraźny przykład tego, co by można zrobić z zaniedbanego miasteczka.

on 29 czerwiec 2013
Odsłony: 513

You have no rights to post comments