Dzień 6 cd, powrót do portu plażą.

Straszyli mnie, że to tak daleko. Według mnie dużo dalej i dużo mniej przyjemnie szło się z Realmonte do Schodów. Gdyby ci panowie mnie nie podrzucili, spędziłabym na tej szosie o wiele więcej czasu, a co to za frajda, iść szosą. Tymczasem od Schodów Tureckich do prawie samego portu idzie się cały czas piaszczystą plażą. Wiatr dmucha, ale nie tak mocno jak na schodach, tam to było nie do wytrzymania, choć i tak jestem wysmagana. Jednak droga jest bardzo miła. Obserwuję ludzi na plaży, prawie nikt nie wchodzi do wody, fale są wysokie i cały czas się zastanawiam jak to będzie z tym promem.
Z bardzo daleka widzę zabudowania portowe, jest jeszcze dalej, bo plaże zakręcają, ale idzie się sympatycznie. Cała trasa zajęła mi (z jedzeniem) godzinę i 40 minut.

W końcu docieram do portu, idę prosto do biura Siremar. Uff, prom płynie! Drukują mi bilet na podstawie mojego wydruku z Internetu – no i teraz mam … ponad 5 godzin do wypłynięcia! Rany, co tu robić? Marzy mi się łóżko, kąpiel, mam dość chodzenia, jestem niewyspana. No, ale wiadomo, na promie z tym wszystkim będzie problem. Snuję się po mieście.

on 04 lipiec 2013
Odsłony: 485

You have no rights to post comments