14.06 - Belvedere, cmentarz i schodkami w dół

Z Pianicello idę już łatwiejszą ścieżką, wiem z mapy, że dostanę się nią do niebieskiego szlaku, a niebieski szlak przechodzi koło domu Giovanny. A więc kiedy do niego dotrę, zejdę w dół i będę w domu... No może nie zupełnie, bo chcę jeszcze zejść do portu i kupić prowiant na jutrzejszą wycieczkę – nie miałoby sensu jutro rano schodzić najpierw w dół, a potem znów wspinać się na górę.

W końcu docieram do niebieskiego szlaku i zaczynam nim schodzić w dół. 775 schodków w dół, to nie byle co... Nie po raz pierwszy stwierdzam, że zdecydowanie wolę się wspinać niż schodzić, szczególnie – po schodkach...

Docieram do cmentarza. Tu też masa ostów, nie sposób podejść do większości grobów, a szkoda... Jest tu kilka dużych niby kapliczek z rodzinnymi grobami, sporo opuszczonych i zaniedbanych grobów, oraz dwa mury, w których chowani są zmarli, z tablicami pamiątkowymi. Zastanawia mnie bardzo duża ilość tablic, z napisem: Ignoto, co znaczy – Nieznany... Skąd tutaj tyle nieznanych zmarłych?

Schodzę dalej w dół, i w dół, nogi już mnie nie chcą nieść. W końcu jestem na dole, w porcie. Robię zakupy i znów wchodzę te 200 schodków na górę, do domu. Giovanna dziś zaprasza na kolację, mam godzinę na wyzipanie się, prysznic, odpoczynek.

on 14 czerwiec 2012
Odsłony: 413

You have no rights to post comments