Tym razem wchodząc na pusty wodolot zajmuję strategiczne miejsce – na samym przodzie, przed sobą mam okno, które zwykle jest najczyściejsze. Niestety, dziś jest zachlapane, więc ze zdjęć podczas rejsu raczej nici.
Alicudi pożegnała mnie cytrynowo – migdałową granitą. Tego mi było trzeba...
Przede mną Vulcano...