Dziś udało mi się dobrze rozplanować dzień. W Pompejach byłam już wpół do dziesiątej, jeszcze w kolejce były miejsca, a i na terenie wykopalisk rano było w miarę przestronnie, dopiero po paru godzinach zrobił się tłum. Ciekawe, bo byłam tam już dwa razy, a jakby pamiętałam tylko jakieś pojedyncze miejsca, kompletnie nie miałam w pamięci ogromu tego wydobytego z popiołów miasta... Herkulanum w porównaniu z Pompejami jest maleńki, no ale warto zapamiętać, że duża część Herkulanum nie została wydobyta, bo tkwi pod dzisiejszymi miastami.
Nie będę opowiadać o Pompejach, bo każdy chyba wie o co chodzi. To co przede wszystkim zapamiętam, to wielkie, ogromne miasto ... Szukałam przede wszystkim fresków, szczególnych miejsc, które dają wyobrażenie o życiu mieszkańców tego miasta, mam nadzieję, że na zdjęciach można to zobaczyć. Wezuwiusz przygląda się temu co narobił jako niemy świadek...
Spędziłam w Pompejach 3 i pół godziny i jak dla mnie to wystarczy, wiadomo, że nie zobaczyłam wszystkiego, ale nie miałam takiego zamiaru. Udało mi się wrócić do domu tak, żeby odpocząć, zjeść i bez pośpiechu wybrać się na popołudniowy spacer po Neapolu. I o to mi chodziło!