Dzień 17, jak się skończyło moje "zwiedzanie" Quartieri Spagnoli podczas burzy...

Kiedy mieliśmy wyjść z podziemi, pani Ewa poradziła, żeby pójść w lewo, tak dojdziemy w stronę portu i dalej do metra. Ale ja, jak napisałam wcześniej, mimo deszczu postanowiłam pójść w drugą stronę. Wszyscy uciekali przed deszczem, tylko sprzedawcy parasolek oferowali swój towar... A ja szłam. Kurtkę założyłam na plecak, żeby go ochronić, przez co nie mogłam jej zapiąć. Dlatego trzymałam obie poły rękami, co ma znaczenie... Moja kurtka jest całkowicie nieprzemakalna. Jednak w ten sposób woda przez rękawy wlewała mi się wyżej, a poły kurtki po stronie wewnętrznej wystawione na deszcz sobie mokły. Spodnie mokre całkowicie, o butach nie wspomnę. Neapol jest położony na wzgórzach, więc woda spływała jak rzeka, w niektórych miejscach była głęboka ponad kostkę. Ze zwiedzania nici, teraz dobrze byłoby jednak dostać się do metra, bo zimno mi się zaczęło robić w mokrych ciuchach...

No i tutaj problem, bo jak często w róznych miastach łatwo udaje mi się zorientować w kierunkach, tak w Neapolu niestety nie pierwszy raz się gubię. Jestem pewna, że trzeba iść w lewo, a okazuje się że idę w prawo i tak dalej. Pomaga trochę google map, bo pokazuje jak się przesuwam na mapie, ale podczas zerwania chmury nie mogę trzymać telefonu na deszczu! Spoglądam na niego na moment co pewien czas i z rozpaczą widzę, że choć zmieniam kierunki, to cały czas oddalam się od celu! Czuję się jak bąk w studni, kręcę się bez sensu...

W końcu w jakiejś bramie spotykam dwie młode Polki, wyraźnie dobrze znają miasto, proszę je o wskazanie mi w jakim kierunku mam iść, żeby dojść do metra. Pokazały ręką, i poszłam tam, no i po dłuższym i bardzo mokrym czasie wreszcie jest! Nie jest tak różowo, bo trzeba jechać w odwrotym kierunku, bo część stacji jest zalana, no ale w metrze czuję się pewniej. Więc jadę, boję się, że pociągi przestaną jeździć, że co będzie z Circumvesuviana, ale po dłuższym czasie jednak w końcu docieram do domu, przebieram się w ciepłe i suche ciuchy, suszę wszystko co mokre i biorę się za pakowanie... 

Czyli, byłam 10 dni w Neapolu i nie poznałam Quartieri Spagnoli! Miałam na koniec dnia zrobić zakupy dla domu, nic z tego. Na koniec stwierdzam przy pakowaniu i sprzątaniu, że znalazłam 3 bilety na autobusy czy metro, które kupiłam pierwszego dnia. No to ja tu będę jeszcze musiala wrócić! ;)

on 03 październik 2019
Odsłony: 299

You have no rights to post comments