Tym razem bez niepotrzebnej histerii dotarłam do momentu 24 godziny przed...
Zakupy dla rodziny na trzy tygodnie zrobione, kilka obiadów zamrożonych (w tym PENNE ALLA NORMA, specialita siciliana ;) pies zaszczepiony, pomidory przywiązane do słupków, cukinie podlane (hm, same się podlały). Walizka pełna. Wszelkie adresy, kontakty, maile itp wydrukowane.
Pozostało do zrobienia: posprzątać w akwarium, pójść rano z Woolem do Puszczy, wybrać przewodnik spośród sporej kupki, i to będzie problem... Za dużo ich mam. Do tej pory skanowałam to, co mnie interesowało. Nie znoszę skanować... Ale w którym z nich te miejsca gdzie będę są opisane tak, ze zastąpią wszystkie inne?...
Na lotnisku w Trapani będzie na mnie czekać Annalisa z A Babordo w niebieskim 500... Niestety, w A Babordo nie było już miejsc, więc Annalisa zawiezie mnie do wynajmowanego przez siebie mieszkania. Pojutrze rano mam się skontaktować z Giannim z Easy Trapani. Czeka mnie granita Da Colicchia (podobno najlepsza w Trapani). Później Gianni obiecał mnie zawieźć do Castelluzzo, a po drodze pokazać mi wybrzeże między Trapani a San Vito... W związku z tym, co Gianni (Easy Trapani) oferuje swoim klientom mam pewne oczekiwania, ale ... na razie nic nie powiem... To jednak będzie już pojutrze... Potem Castelluzzo, okolice San Vito...
Meteorolodzy dali się przekonać, i na ten tydzień zapowiadają poważne obniżenie temperatury na Sycylii. Bardzo im jestem wdzięczna!!!
Jutro jeszcze jedna lekcja włoskiego, potem rodzinny obiad i Maciek zawiezie mnie na Dworzec Zachodni, skąd pojadę sobie pociągiem na lotnisko. I w ten sposób zacznie się moja ponad 3-tygodniowa podróż... Mam nadzieję, że tej nocy już burza nie przeszkodzi mi się wyspać, bo podczas podróży nie będzie z tym łatwo...
Dla mamy Nina z Alba Marina (która co rano piecze doskonałe ciasta na śniadania) udało mi się kupić konfiturę z płatków zbóż Krakowski Kredens... A na obóz mój wklad to wiśniówka i toruńskie pierniki...