Ostatnie przedpołudnie w Castellammare

Dziś żegnam się z Castellammare. Po śniadaniu pakowanie, rzeczy znoszę na dół, potem będę mogłą skorzystać tutaj z łazienki. Maurizio zaproponował, że zawiezie mnie na dworzec, więc jest super luksusowo! Rano postanowiłam pójść na Stare Miasto, zrobić wreszcie zdjęcia ze słońcem, ale wcześniej siła przyciągania ściąga mnie na plażę bezpośrednio pod B&B. Mała zatoczka, drobne kamyczki i większe kamienie, płytko. Pływam szybko, żałuję że nie wzięłam aparatu, myślałam, że tu nie ma sensu, a ile ryb! Różne, większe, małe, kolorwe! Potem szybko się wycieram, wracam na prysznic i ruszam w miasto.

Na koniec wybrana już od dwóch dni trattoria. Najperw popełniam una figuraccia - podchodzi chłopak i pyta, czego bym się napiła, a ja składam zamówienie na couscous. Chłopak robi głupią  minę, ale OK. Potem przychodzi bardzo sympatyczny szef kuchni i pyta, czego sobie życzę, mówię, że właściwie to już złożyłam chłopakowi zamówienie, a on prosi, żebyn powtórzyła jemu. Tak to ma działać, proszę państwa!!! Jem cous cous - za kilka dni tu będzie słynne cous cous fest, a ja mam moje własne święto dzisiaj. Piję białe wino i jest mi po prostu dobrze... Po powrocie do B&B trochę pracy ze zdjęciami, z blogiem, z portalem. Niedługo odjeżdżam stąd, a Maurizio mi opowiada ile tu jeszcze ciekawych rzeczy można robić...

on 18 wrzesień 2015
Odsłony: 793

You have no rights to post comments