Środa po południu i czwartek rano, czyli zrozumieć Custonaci

Wczoraj po południu zeszłam w dół, w stronę morza, szukając dolnej części Custonaci. Trzeba było iść szosą, niestety, innej drogi nie było. Po drodze odwiedziłam cmentarz i tak sobie szłam i szłam (cały czas w dół, co oznacza, że trzeba będzie wrócić w górę, hm... nie wiedziałam co wolę, wrócić szosą w górę, czy przez Scurati i to wejście pod Madonnę... Później się zastanowię (myślałam...).

W końcu dotarłam do skrzyżowania, skręciłam w lewo i znalazłam uliczkę, przy której znalazłam bar Odissea, czyli ten, w którym piłam cappuccino z Dominiką i Alberto jakiś czas temu. A więc jakaś część Custonaci się odnalazła. No, ale skoro jestem tu, to trzeba dojść do morza, bo jestem tak blisko... I znów, próbuję na skróty, a potem dostaję się na czyjeś podwórko, i muszę wracać. W końcu dochodzę do Baia di Cornino, tam gdzie byłam z Dominiką i Bartoliną, tam gdzie widziałam domek rybaka do wynajęcia...Robi się późno, słońce się chowa za chmurami, trzeba wracać...

No dobra, idę w górę, widząc straszliwie daleko i straszliwie na górze moje Custonaci... I w tym momencie dzwoni Dominika, mówi, że jest z Alberto i chcieliby ze mną porozmawiać w sprawie współpracy z moim portalem. Chcieliby jutro, ale ja jutro wyjeżdżam, więc ... przyjadą tutaj! Przyjadą, pogadamy i potem odwiozą mnie do domu! Ale mi się trafiło!!!

Wracam więc na dół, siadam sobie w pobliżu plaży, robię nic... Przyglądam się falom, psom bawiącym się na plaży na przekór tabliczce, że psom kąpiel wzbroniona (ale i tak nikt się nie kąpie, więc psy mogą!), rybakom, którzy wypływają łodzią w morze... W końcu przyjeżdża Dominika i Alberto, gadamy, jest sympatycznie, a potem podwożą mnie na górę... Jest super! Jestem w moim domku, wygodnie, spokojnie i bez wysiłku!

Dziś rano pakuję się, a potem idę w górę szukać górnego Custonaci, gdzie podobno jest B&B Cofano Mare Bartoliny. Znajduję jakieś uliczki, jakieś domy, ale nic specjalnego, wiem, że Cofano Mare wychodzi na górę, bo jest stamtąd wspaniały widok, więc skręcam w stronę, gdzie to byłoby możliwe. Znajduję się nagle za miasteczkiem, na szosie, i bardzo szybko ... ta szosa dochodzi do MOJEGO Custonaci. Widać, nie jest mi pisane znalezienie tego B&B...

Później przychodzą Luca i jego mama, gadamy sobie, żegnamy się. Potem ... sprzątam, biorę moje rzeczy i idę na przystanek. Punktualnie podjeżdża autobus AST, wsiadam i jadę. Autobus jedzie w górę, potem ... pojawia się jakieś spore miasteczko, dużo sklepów, ruch, coś dużo większego niż moje Custonaci. Co to może być? Chyba Purgatorio - czyli czyściec! Ale kiedy wyjeżdżamy z miasta widzę tabliczkę: koniec Custonaci! Mówią mi, że to jakby części Custonaci, które się ciągną na bardzo długą odległość. I zrozum tu Custonaci...

on 23 kwiecień 2015
Odsłony: 500

You have no rights to post comments