Dokładnie za dwa tygodnie będziemy w samolocie z Warszawy do Mediolanu i wszystko się zacznie dziać...
Jak na razie przygotowania praktyczne (np. wczoraj kupiłam za 70 groszy sznurek na pranie na campingu i mydło do prania :) - kupuję te pierońsko drogie eurosy, bo na wyspie nie lubią kart a bankomatów jest tylko parę i co jeśli wszystkie będą nieczynne? - obserwuję prognozy pogody na Lampeduzie, w Mediolanie i w Bergamo i wszystko co się kwalifikuje do wzięcia wrzucam do walizki (kupionej na allegro za 39 zł!)...
No i walczę z tym strachem, że coś się wydarzy że się nie uda - że nie dojadę na lotnisko, że strajk, że coś... Nic innego mi nie straszne, tylko to.