Dzień 13, cd, Modica

Wracamy przez te tunele i góry, dojeżdżamy do Modiki. Sprawdzam, o której mam powrotny i wychodzę z dworca. No dobra, ale można pójść w lewo, w prawo, żadnych napisów, żadnych znaków, nikogo...Wybieram drogę, która wydaje mi sie logiczna i włażę na gorę. Po lewej mam ten nieprawdopodobnie wysoki most, po którym jak ptaki przemieszczają się samochody... Ejże, tak wysoko nie mam zamiaru włazić!

Idę, idę, a miasto cały czas jakieś takie mało ciekawe. Czyżby to miała być ta Modyka? W końcu znajduję człowieka, pytam o centro storico, a ten mówi, przecież pani idzie stamtąd! Jak to? Niepotrzebnie wchodziła pani na górę, Centro Storico jest na dole i na sąsiednim wzgórzu... To, co teraz? Można wrócić lub można dojść jeszcze wyżej i stamtąd zejść... Facet mi proponuje, że stamtąd można zrobić zdjęcia i wrócić na dworzec, może to mi wystarczy... E tam, wystarczy...

Modica to miasteczko między dwoma wąwozami wydrążonymi przez dwa strumienie, ok. 15 km od Ragusy. Podobnie jak Ragusa, Modica dzieli się na dwie części, Modica Alta z kościołem Sam Giorgio, i Modica Bassa, która rozciąga się wzdłuż Corso Umberto I, które powstało w dawnym korycie strumienia.

Modica była zamieszkana od czasów pierwotnych mieszkańców Sycylii, Sykulów. W 212 r p.n.e. powstała przeciw władzy Rzymu. Dzięki strategicznemu położeniu na skalistym wzgórzu stała się w średniowieczu i odrodzeniu jednym z najważniejszych miast Sycylii. Po trzęsieniu ziemi 1693 roku mieszkańcy opuścili pierwotne domostwa na skałach i przenieśli się w dolinę. W 1902 r. powódź zniszczyła wiele zabytkowych budynków. Koryta strumieni zostaly przykryte i przekształcone w ulice.

Zachowało się wiele ciekawych barokowych zabytków, z których jeden z najważniejszych to kościół San Giorgio. Uliczki Modica Alta kryją wiele wspaniałych miejsc wartych odwiedzenia.

A wiec idę w górę, potem schodzę zachwycając się widokiem, ale tez nieco wystraszona jak ja tam dolezę na tych moich wciąż bolących nogach. Po drodze zbieram chlebek świętojański, taki sam, jaki w Noto sprzedają po 1 euro za 5 sztuk... Wreszcie jestem na dole. No, teraz to czuję że jestem w - znów barokowym - mieście. Jest nawet informacja turystyczna. Pytam o mapkę, pani mi objaśnia, co i gdzie i mówi, jeśli jeszcze ma pani siłę (?!?!?), proszę wejść tu na górę, tam jest pięknie i stamtąd iść tam i tam...

Wchodzę wiec tam gdzie pięknie, robie masę zdjęć... Widzę jakiś bardzo ważny pogrzeb, trumnę znoszą po wysokich barokowych schodach a ludzie włoskim zwyczajem klaszczą.

Na stację docieram trochę za wcześnie, ale po prostu nie mam juz siły, nogi bolą i zaczyna coś mnie boleć brzuch. Czyżby mi zaszkodziła mi ta tłusta foccaccia ripiena z bakłażanami, którą jadłam po troszkę przez cały dzień?

Wracam pociągiem przez ciemny świat, potem wspinam się znów w Noto na górę, potem padam na łóżko... Warto było, ale czy ja kiedyś odpocznę? I ten brzuch coraz bardziej boli... Jutro Syrakuzy, muszę jakoś dojść do siebie...

on 04 październik 2007
Odsłony: 465

You have no rights to post comments