Rzadko zwiedzam z przewodnikiem, ale Matera wymaga poprowadzenia za rękę... Chciałam się zapisać na wycieczkę z przewodnikiem a tak wyszło, że miałam przewodnika dla siebie. Anthony to bardzo sympatyczny chłopak, jego pasją jest historia, musiałam go trochę przystopowywać, kiedy próbował mi zbyt precyzyjnie opowiadać ze szczegółami historię każdego miejsca. Jednak spacer z nim - 2,5 godziny w labiryncie Sassi pomógł mi zorientować się w tym, co chciałabym potem sama zobaczyć...
Po zakończeniu naszej wspólnej przechadzki pokręcilam się jeszcze uliczkami, schodkami w górę i w dół, i zaczęło się ściemniać... Matera wieczorem jest jeszcze bardziej magiczna... Znalazłam się w pewnym momencie w wąskiej uliczce, przy której stały drewniane stoły i postanowiłam tutaj się zatrzymać na kolację, tym bardziej, że zgodnie z menu, oferowano tu regionalną niewyszukaną kuchnię. Tego właśnie potrzebowałam! Zapytałam kelnera, czy już można dostać coś do jedzenia (było chyba jakoś wpół do ósmej), a on mi odpowiedzał: oczywiście, im wcześniej goście zjedzą, tym szybciej pójdę do domu, do żony i dzieci ..."
Bardzo nie chciało mi się wstawać od stołu, no ale trzeba było w końcu wracać do mojego pokoju w grocie... Oczywiście, malutkie B&B w którym się zatrzymałam nie mieści się, jak wiele tutejszych hoteli, w dawnym domu - grocie, gdzie ludzie koczowali w nieludzkich warunkach. Mieszkam na ulicy Casalnuovo, która przylega do Sasso Caveoso, ale znajdujące się tu domy po prostu dostosowały się do niżej położonych autentycznych grot. A więc teraz Wam pokażę mój pokój, i przede wszystkim, moją łazienkę...