W Salinie mamy dziesięć minut spóźnienia, wodolot na Filicudi miał prawo już odpłynąć, ale czeka! To znów Calypso! Razem, w dwa wodoloty płyniemy do drugiego portu Saliny, Rinella. Mam wrażenie, jakby się goniły...
Szybki załadunek, załoga odwiązuje liny, odpływamy – a tu pomostem biegną jakieś kobiety i machają, krzycząc – Filicudi, Filicudi! I co na to załoga? A no cóż, wodolot zwalnia, wraca, na nowo cumuje, na nowo stawiany jest pomost, spóźnialskie wsiadają, dziękują i nikt się na nie nie gniewa, nikt nie ma pretensji...