Anna i Cristiana pożyczyły mi trekkingowe buty (o numer za małe) i kurtkę, oraz turystyczny plecak i termos. Przygotowałam sobie kanapki i owoce na cały dzień, do termosu wzięłam wodę. Nic więcej nie będzie mi potrzebne, żadnych szaleństw, żadnych lokali - ważne, zobaczyc Białego!

Sprawdziłam rozkłady jazdy: pociągiem z Turynu do Aosty, autobusem z Aosty do Courmayer, autobusem z Courmayer do La Palud, a tam kolejką na wysokość 3462 m, - o ile pogoda pozwoli. Jeśli nie, miałam zamiar nie wjeżdżać kolejką, ale popatrzeć sobie na góry z doliny i wrócić... Anna zaniepokojona patrzyła na te moje rozkłady - jak ty sobie biedna poradzisz! - A co mam sobie nie poradzić! Wyślę Ci smsa jak dotrę do samego nieba!

Nie bez problemów wyjechałam z Turynu - mój pociąg miał jakąś dziwną adnotację, której nie rozumiałam, ale w informacji kolejowej nikogo nie było, a w informacji turystycznej było napisane - nie udzielamy informacji na temat pociągów... Udało mi się jednak ubłagać pracownika, który mi wytłumaczył, że pociąg do Aosty z Turynu jest odwołany, ale mogę dojechać do stacji w następnej miejscowości najbliższym pociągiem i tam przesiąść się w pociąg do Aosty. W ostatniej chwili wsiadłam więc do właściwego pociągu, informaję tę potwierdził konduktor i dodatkowo, zadzwonił na stację przesiadkową i powiedział, żeby pociąg do Aosty poczekał na przyjazd naszego pociągu...

Byłam bardzo dumna, że pociąg do Aosty będzie NA MNIE czekał, ale w ten sposób miałam wciąż niewielkie opóźnienie, przez co na następnych punktach przesiadkowych spóźniałam się i musiałam czekać... Jednak nic nie było w stanie odebrać mi przyjemności i emocji... Bianco, ci vediamo tra poco!

stazione

Opublikowano: 30 maj 2015
Odsłony: 311

Kiedy dojechałam do Aosty, do mojego autobusu miałam parę minut. Gdyby na stacji była tabliczka informacyjna jak iść na dworzec autobusowy, zdążyłabym. Może zdążyłabym, gdybym zapytała kogoś od razu. Ale ja nie lubię pytać. Poszłam w lewo, i dopiero kiedy zobaczyłam, że nic nie widzę, zapytałam. Trzeba było pójść w prawo, a mój autobus właśnie mnie mijał. Następny był za półtorej godziny... Co robić, poszłam połazić.

Aosta to stolica autonomicznego regionu Valle d'Aosta (gdzie obowiązują dwa języki urzędowe - włoski i francuski). Miasto jest otoczone szczytami alpejskimi. Układ miasta niewiele się zmienił przez ponad 2 tys. lat jego istnienia. Do dziś można tu dostrzec ślady rzymskiego miasta. Śródmieście ma plan prostokąta i otoczone jest przez dobrze zachowane rzymskie mury miejskie z 20 basztami.

Opublikowano: 27 listopad 2018
Odsłony: 330

Jadąc do Courmayeur podziwiam coraz bardziej górzysty teren, charakterystyczne kościółki ze strzelistymi wieżami, piękne dachy z łupków. W Courmayeur znów muszę poczekać 40 minut na autobus do Palud. Chodzę więc po tej turystycznej miejscowości, patrzę w górę i usiluję zrozumieć, gdzie on jest, Il Bianco...

W górach jest wiele białych chmur i zastanawiam się, czy one zbierają się, żeby zanim tam dojadę, zasłonić widok całkowicie, czy może ustąpią i nie będą takie złośliwe...

Opublikowano: 27 listopad 2018
Odsłony: 309

Na kolejkę też trzeba poczekać godzinkę... Chodzę więc po okolicy, przyglądam się wciąż nieco zasłoniętym szczytom. Już mam bilet, niech się dzieje co chce, ja tam będę! Przez Palud przepływa górski potok, woda huczy - ta woda popłynie przez Turyn... Ale ja dziś jestem w całkiem innym świecie niż Turyn, powietrze tu jest niezwykle świeże, pachnące, choć jest ciepło, prawie gorąco...

Zbliża się pora odjazdu kolejki - idę na stację... Bianco, czekaj na mnie!

Opublikowano: 27 listopad 2018
Odsłony: 280

I etap przejazdu, to Pavillon du Mont Frety na wysokości ponad 2 tys m. Temperatura na tej wysokości wynosi aż 25 stopni, jest pięknie, a widoki zapierają dech w piersiach.

Po napawaniu wzroku panoramą Alp i odnalezieniu szczytu BIAŁEGO, czyli Monte Bianco (który jest po prostu biały), idę ścieżką wzdłuż ogrodu botanicznego, odnajduję kwitnąte górskie kwiaty, patrzę, patrzę, patrzę...

Po godzinie pobytu na tej całkiem niewinnej wysokości jem drugie śniadanie, zmieniam buty na te bardziej odpowiednie, choć ciasne i przychodzi pora na dalszy etap, - ale o tym za chwilę...

Opublikowano: 27 listopad 2018
Odsłony: 263

Na wysokości prawie 3,5 km, na niewielkiej skalnej półce osadzono stację kolejki linowej. To ostatni etap podróży we Włoszech. Dalej można pojechać francuską kolejką aż do Chamonix.

Po drodze z Pavilon du Mont Frety przesiadamy się na przystanku w Rifugio Torino, ale nie wychodzimy poza obręb przystanku. Teraz jedziemy stromo pod górę, tam gdzie śnieg.

To zupełnie niezwykłe, w jaki sposób ludzie zbudowali to miejsce, jak wciągnęli tu materiały, maszyny, sprzęt. Helbronner to osadzona na skale metalowa platforma z tarasem widokowym, niewielkim barem i wystawą górskich kryształów. Dalej alpiniści schodzą po lodowcu na wysokogórskie wyprawy - w okolicy Hellbronner idzie się po zapadającym się śniegu.

Podeszłam i ja w stronę skał, przemoczyłam buty, trochę zmarzłam. Serce biło dziwnie mocno, trochę brakowało tchu... Na górze było 6 stopni ciepła, nie było wiatru, świeciło mocno słońce... A Bianco odsłonił twarz i spoglądał na mnie dostojnie...

Opublikowano: 27 listopad 2018
Odsłony: 259

W Palud muszę znów poczekać - tym razem prawie 2 godziny... Chodzę po okolicy, siedzę nad huczącym potokiem, co chwilę znów patrzę w góry, sprawdzając, czy Bianco nadal tam jest... Przyglądam się japońskim alpinistom, którzy zjechali ze mną z pełnym ekwipunkiem...

W Courmayeur znów godzinny postój... Również na Aostę zostało mi sporo czasu w oczekiwaniu pociągu... A więc, chodzę, chodzę...

Do Turynu docieram późno wieczorem (a w głowie ciągle biało...). Nigdzie nie mogę dostać biletu na autobus, więc idę do domu piechotą... Jest gorąco, oczywiście, nogi mnie bolą po chodzeniu w za małych butach, jestem zmęczona, ale jak bardzo szczęśliwa.

Udało się! Spojrzałam mu w twarz, byłam tak blisko! Ce l'ho fatta!

Opublikowano: 27 listopad 2018
Odsłony: 745