Dziś mój ostatni pełny dzień na Sycylii... Jutro będę jeszcze do południa, ale trudno to nazwać byciem w Katanii, no bo po prostu jadę na lotnisko... A więc ostatni dzień świętuję dzisiaj... Spędziłam go jak chciałam, czyli głównie w pociągu circumetnea. Jest to taki szczególny pociąg, bo jeden - dwa wagony, jadący niezbyt szybko, a w niektórych miejscach wręcz powolutku, w założeniu okrążający Etnę. W praktyce jednak na odcinku między Giarre a Katanią zamiast pociągu jeżdżą autobusy, więc nie ma frajdy...
Circumetnea to nie jest z założenia pociąg turystyczny, służy oczywiście głównie mieszkańcom miejscowości rozrzuconych na zboczach Etny. Jednak zawsze tym pociągiem jeździ sporo turystów, bo z okien pociągu można kontemplować niezwykłe krajobrazy na ogromnej przestrzeni, jaką zajmuje Etna. Można też po drodze wysiąść w której miejscowości, pooglądać ją, i wsiąść do następnego pociągu. Nie jest to jednak aż tak bardzo łatwe jak by się wydawało:
Po pierwsze, sporo czasu mi zajęło, zanim zrozumiałam jak się dostać do tej kolejki. Dzięki pomocy Natalii wreszcie pojęłam: niedaleko Piazza Duomo, jeszcze przed dworcem kolejowym jest pierwsza stacja metra, która jak na razie ma tylko 4 przystanki, a ostatnia to Catania Borgo, skąd wyrusza Circumetnea. Pociągi metra jeżdżą co 15 minut, bilet kosztuje 1 euro.
Po drugie, pociągi Circumetnea nie robią pełnej trasy, tylko najwyżej połowę, później trzeba się przesiąść do następnego pociągu. Pierwszy, jadąc z Katanii dojeżdża najdalej do Randazzo. Stamtąd po godzinie wyrusza pociąg dalej, aż do Giarre. Wracając znów trzeba się przesiąść w Randazzo i znów po godzinie lub dłużej. Jeśli chcemy jeszcze wysiąść na innych stacjach to zaczyna się robić za mało czasu...
Dlatego, po informacji, które miasta najbardziej warto zobaczyć - Randazzo i Adrano, postanowiłam dojechać do Randazzo, tam wysiąść, pochodzić, a potem wrócić w stronę Katanii i wysiąść w Adrano. Chętnie pojechałabym z Randazzo kawałek jeszcze, ale po prostu wszystko razem robiło się za długo, no i ile można być w malutkim Randazzo...
Na początkowym odcinku jadąc z Katanii nie jest zbyt ciekawie, przejeżdża się po prostu przez różne miejscowości, takie same jak zwykle. Później pociąg mija Paterno, duże miasto, które podobno jest ciekawe, ale bardzo szeroko rozbudowane i trudno jest bez samochodu w krótkim czasie je zwiedzić. Widać z pociągu zamek na wzgórzu... Później pociąg sporo jedzie tunelem - kilka stacji, w tym właśnie Adrano znajdują się w podziemiu, a więc trudno się zorientować jakie są miejscowości przez które przejeżdżamy.
Ciekawie się robi w okolicach Bronte. Wiele razy słyszałam, że w Bronte nie ma nic ciekawego ... prócz pistacji, z uprawy których to miasto słynie. Ale ja tam prócz drzew (być może właśnie pistacji) rosnących gęsto widziałam przede wszystkim... zwałowiska lawy! Zupełnie niesamowity krajobraz, trudno aż uwierzyć, że tam mieszkają ludzie!
Komentarze
Po drugie, jeśli wybierzesz się po prostu do Panterno, to z pewnością dasz radę tam się dostać. Gorzej, jeśli chcesz tam wysiąść i potem jechać dalej. Oczywiście, to daleko, ale jeśli nie jest Ci obce chodzenie, to chyba się da:)
A propos czarnego: niezwykły jest cmentarz w Randazzo, większość nagrobków i pomników jest czarna... Niedługo dodam zdjęcia.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.