Catania, przed odjazdem

Za godzinę wychodzę z domu. Tak kończy się moja dziewiąta podróż na Sycylię... O 12.25 mam samolot do Brukseli, tam prawie sześć godzin, które chciałabym wykorzystać na zobaczenie tego miasta ale nie wiem czy mi się to uda, teraz już nie przez problemy z kolejkami na lotnisku, ale po prostu: bo prognoza mówi, że właśnie wtedy, kiedy tam będę ma lać... A ja nie mam nic od deszczu i jeśli by faktycznie lało, to raczej nie ma sensu wypuszczać się do centrum... Miasto w deszczu może oczywiście być ładne, ale...

W samolocie i na lotnisku będę obrabiać zdjęcia, a więc pewnie już od jutra zaczną się one pojawiać na blogu. Tych, którzy tu zaglądają i czytają to co opowiadam, zapraszam, aby za parę dni cofnęli się do dni, które już czytali, ale nie widzieli zdjęć. Mam tego multum! Niestety, program do publikowania zdjęć na blogu co prawda daje możliwość podpisywania zdjęć, ale jest to bardzo utrudnione, dlatego nie jestem w stanie teraz tego robić, postaram się to nadrobić później.

Opuszczam naprawdę z żalem mój pokój w malutkim ale bardzo sympatycznym B&B Mizzica. Chętnie bym tu wróciła. Przede wszystkim jest tu cicho, do tego nie jest duszno i można nawet nie uruchamiać klimatyzacji. No i bardzo mi się podoba ta kamienica w dużym podwórzem. Na balkonie na przeciwko jest kapliczka Matki Boskiej...

on 21 czerwiec 2016
Odsłony: 678

You have no rights to post comments