Lab dobiega końca...

Udało się zdać egzaminy, okupione prawdziwym kuciem, nerwami, nieprzespanymi nocami. Tak bardzo chciałam fare bella figura (dobrze wypaść), szczególnie wobec Bruna, u którego zdawałam egzamin z filmu. Bruno, krytyk filmowy, teoretyk kina wie na ten temat wszystko. Podejrzewam, że nie oblałby mnie z przyjaźni, ale najbardziej na swiecie pragnę, żeby był ze mnie zadowolony. I chyba jest, na szczęście ...

Teraz przyszła pora na wystawy warsztatów. Od pewnego czasu realizuję pewien plan - nie jestem pewna czy mi się uda, ale chcę spróbować. Robię to w absolutnej tajemnicy... Lepię maskę, już któryś raz zaczynam, niezadowolona z efektu. Tym razem chyba będzie to. Nikomu nie mówię, co robię. Do tej pory moje maski są gniewem, radością, strachem. Teraz to będzie ktoś...

W pewnym momencie Mila podchodzi do mojego stołu, patrzy uważnie i mówi - ależ to jest ... il direttore! - Udało się - myślę! Rozpoznała, zobaczyła bez najmniejszych podpowiedzi, nie wiedząc nawet, że maska którą teraz robię ma przedstawiać KOGOŚ.

Podczas prezentacji czekam na moment, kiedy Bruno sam zobaczy maski. O niczym nie wie, nic mu nie mówiłam. Śledzę wzrokiem jego kroki. Zbliża się do gabloty gdzie wystawione są maski, patrzy, i nagle - udało się! Jest poruszony, pokazuje palcem!

Ta chwila, to przeżycie, to coś czego nigdy, nigdy nie zapomnę...

on 07 czerwiec 2015
Odsłony: 1006

You have no rights to post comments