W pociągu pisane

Jadę sobie pociągiem z Mediolanu na południe. Mediolan to region Lombardia a ja jadę do Ligurii (stolicą regionu jest Genua, a kto nie wie, Włochy są podzielone na 20 regionów).

No i tak jadę z nosem w  oknie i co widzę: przede wszystkim  - jak dziwnie tu inaczej! Ale inaczej od czego? Inaczej niż na Sycylii, przecież od dawna jeżdżę tylko tam. A tu bardziej jak u nas: płasko, całkiem płasko, zielono, żadnych wzgórz, skał, nie mówiąc już o górach. No, jest to Nizina Padańska, przed Genuą będą góry. Budownictwo jest bliższe naszemu niż temu z południa Włoch.

Bilet na pociąg tym razem kupiłam przez Internet, więc nie musiałam go kasować na peronie. Przed wejściem na perony (to wejście nazywa się GATE, jak na lotnisku, ciekawe…) jest kontrola biletów. Dworzec w Mediolanie jest bardzo ciekawy, odrobinę przypomina dworzec w Budapeszcie, ale tamten jest chyba bardziej dekoracyjny.

Jedyny  problem to fakt, że choć kupiłam specjalnie wodę na te ponad 3 godziny jazdy, to przygotowując się do kontroli biletu zostawiłam ją przed peronem… Jakoś to przeżyję, ale szkoda. Za to wciąż czuję smak cappuccino z baru w Mediolanie. Co to za kawa, dlaczego moja w domu nie ma takiego niesamowitego smaku?

Przejechaliśmy wlaśnie wiaduktem nad Padem, wieeelka rzeka…
A teraz – po ponad godzinie jazdy krajobraz całkiem się zmienił. Zrobiło się pagórkowato, zaczęły się tunele, domy mają bardziej górskie dachy – wjechaliśmy do Piemontu. Nawet nie wiedziałam, że tak będzie, bo Piemont jest na zachodzie, a my jedziemy na południe, no ale pewnie po prostu tak ma być. Nie powtórzę z pewnością przygody Jagusi sprzed lat, która jadąc do Genui z Mediolanu wsiadła w pociąg do … Genewy i wysadzono ją tuż przed granicą szwajcarską… (Genua – Genova, Genewa – Ginevra…). Nie, my jedziemy niewątpliwie w stronę Genui. Teraz znów w długim tunelu… Super, udało się kupić wodę!

No, teraz to już Liguria. Co chwilę wjeżdżamy do długich czarnych tuneli, a kiedy z nich wyjeżdżamy, pokazują się zielone wysokie wzgórza obrośnięte domami…

I po bardzo, ale to bardzo długim tunelu jesteśmy w Genui. Pamiętam, jak tu spędziłam kilka dni jeszcze w zeszłym stuleciu. Genua mnie zafascynowała wówczas swoim rozmachem, wieloma poziomami. Myślałam, że z Genui do Imperii jest już blisko, tymczasem jeszcze ponad półtorej godziny drogi. Zdjęć z pociągu nie ma sensu robić, bo szyby są niezbyt przezroczyste, nie można otworzyć okien.

on 28 maj 2017
Odsłony: 533

You have no rights to post comments