Poniedziałek czyli Marsala i przylatują dzieci

Odkąd przyjechali, czas mija jakoś dużo szybciej, właśnie się zorientowałam, że nie pisałam od niedzieli... 

W poniedziałek przed południem przepakowałam wszystko i pojechałam do Marsali, gdzie czekało na nas mieszkanie Nicoli przy vicolo Salinella. Dojechałam do dworca autobusowego, a wcześniej widziałam, że autobus przejeżdżał tuż koło miejsca, które wypatrzyłam na mapie jako okolice mieszkania. Ale potem pojechał daleko i nie zaryzykowałam szukania drogi. Zadzwoniłam pod numer, który podał mi Nicola i niedługo jego mama przyjechała po mnie. Bardzo miła pani, choć od razu powiedziałam jej, że mówię po włosku, co zresztą mogła usłyszeć, cały czas mówiła do mnie niezwykle wyraźnie...

Mieszkanie jest naprawdę fajne! Ciekawe, bo choć w bloku, to wchodzi się do mieszkania, a właściwie do dużego pokoju-kuchni bezpośrednio na parterze. Trudno to wytlumaczyć - nie z klatki schodowej ani korytarza, po prostu - szklane drzwi, otwierasz i jesteś w pokoju. Ciekawe, czy jak jest gorąco, mieszkańcy wystawiają jakiś stolik na zewnątrz. Kiedy się stoi w drzwiach i patrzy przed siebie, za blokami widać kawalątek morza... Jest tu bardzo cicho, niemal zupełnie nie dochodzi ruch uliczny.

W tym wielkim pokoju jest i kuchnia (z piecykiem i kuchenką mikrofalową), i telewizor, kanapka i rozkładana wersalka, na której śpię. Prócz tego jest sypialnia z małżeńskim łóżkiem i wielką szafą, łazienka i w korytarzyku jest pralka. Jest klimazytacja z możliwością ogrzewania. Wydaje mi się, że nie brakuje tu niczego. Mieszkanie jest według mnie idealne, szczególnie dla osób, które cenią sobie spokój. Jednocześnie bardzo blisko do Starego Miasta - 10 minut piechotą!

Był problem, bo okazało się, że choć z lotniska do Marsali jest tak samo mniej więcej daleko jak do Trapani, to wieczorem nie ma żadnego autobusu z lotniska do Marsali! Zaczęłam sprawdzać ceny transferu, okazało się, że jest to koszt 35 euro, taksówka nie wiem czy nie kosztowałaby więcej. Zapytałam więc Nicolę, czy nie zechciałby przyjechać po nich za zwrot paliwa. Okazało się, że Nicola pracuje w Palermo, ale jego rodzice chętnie przyjadą. Zapłaciłam 15 euro za paliwo i tak oszczędziliśmy 20 euro.

Myślę, że jeśli macie problem z przyjazdem, zawsze warto zapytać o taką możliwość. Rodzice Nicoli nie tylko przywieźli Jagnę z Maćkiem z lotniska, ale też dali nam butelkę wina na powitanie, oraz oferowali wszelką możliwą pomoc w razie potrzeby...

on 15 kwiecień 2015
Odsłony: 359

You have no rights to post comments