Jestem już w Modice, jest piątek rano. Byłam tu już 10 lat temu, choć tylko pół dnia, wtedy mieszkałam w Noto i wybrałam się na całodzienną wycieczkę pociągiem do Raguzy i Modiki. Modica mnie wtedy urzekła, Ragusa, a szczególnie Ibla jest zdumiewająco piękna i wcale tych miast nie porównuję. Jednak w Modice coś mnie wtedy zaintrygowało - miasto położone na dwóch wzgórzach, na różnych poziomach, między nimi kiedyś płynął strumień, który powodował powodzie, więc go schowali pod ziemię i teraz jest to główna ulica miasta. Chcę zobaczyć miasto z różnych perspektyw, pochodzić wyżej i niżej, zajrzeć w różne miejsca. Po to tu przyjechałam.
Zatrzymałam się w Modica Old Town Rooms, jest to coś jakby B&B, choć nie serwują tu śniadania, ale jest tu mini kuchnia przy recepcji, gdzie można napić się kawy i ponoć nawet coś ugotować. Zobaczymy, trochę mi brakuje własnej kuchni, rozpaskudziłam się - kawa tuż po wstaniu z łóżka to jest to. Tu żeby sobie zrobić kawę muszę najpierw się umyć, ubrać no i kupić mleko. Ale marudzę, prawda? Najważniejsze, że pokój jest choć mały (a po co mi duż?) ale wygodny, pomysłowo urządzony, z łazienką. Bałam się, że będzie to głośno w nocy, ale nie, bo choć jest to malutka uliczka na Starym Mieście, to wstawiono szczelne okna a klimatyzator pracuje cichuteńko, więc można mieć świeże powietrze i ciszę naraz.
Wczorajsza wyprawa do Cala Mosche nieźle mnie wymordowała. Zrobiłam sporą rundkę moim rowerkiem, potem też przeszłam duży odcinek wybrzeża tam i z powrotem, i to szybko, żeby nie spóźnić się na autobus, wróciłam zmęczona maksymalnie. Tutaj weszłam przez bramę i zobaczyłam wysokie, strome schody i trochę się wystraszyłam jak dam radę, ale dziewczyna z recepcji zeszła i wniosła moją walizkę. No i dzisiaj rano jakoś tak jestem tak zmęczona że trudno mi się zdecydować, żeby ruszyć do przodu. Ale to minie, wiem:,
Dziwne trochę było, jak kierowca autobusu z Noto do Modiki, po zapytaniu mnie, gdzie konkretnie w Modice chcę wysiąść - powiedziałam, że w centrum miasta - wysadził mnie na przedmieściach, tłumacząc, że skontaktował się z autobusem miejskim który mnie tam dowiezie, a on dzięki temu nie będzie musiał jechać do centrum... Poczekał chwilę aż dojechał autobus i przeniósł moją walizkę do autobusu, upewniając mnie, że nie muszę nic dodatkowo płacić. Ten autobus kluczył ulicami i nie byłam pewna gdzie dojadę, a trasę do miejsca gdzie mieszkam miałam od autobusu AST. Kiedy wjechaliśmy do centrum przyszło mi do głowy, żeby włączyć gps i zobaczyłam, że właśnie mijami plac Matteotti, obok którego jest moja uliczka...