Oczywiście, cóż można zobaczyć w Syrakuzach jak się ma dwie godziny, i do tego kiedy się musi chodzić wolniutko, odpoczywając... Wybrałam spacer po starówce na wyspie Ortigi i choć ledwo zipię, to jaka frajda, że wygrałam, że tu przyjechałam, że nie dałam się! Boję się zjeść cokolwiek, a nie jadłam nic od rana, dlatego sił mam niewiele, ale idę z przystanku w kierunku słynnej wyspy i odpoczywając co chwilę podziwiam widoki...
Od 2,5 tys. lat wyspę Ortigię z Sycylią łączy most. Miasto Syrakuzy (Siracusa) leży na płaskiej wapiennej wyżynie opadającej stromo do morza oraz na wyspie Ortigia.
Dzisiejsze miasto zajmuje niewielką część powierzchni starożytnych Syrakuz. Obrzymia, od dawna niezamieszkana wyżyna Epipolai, rozciągająca się na zachód od dzisiejszego miasta, była przed 2 tys. lat największą dzielnicą milionowej antycznej metropolii. Płaska skalista wysepka Ortigia służyła jako schronienie oraz naturalny port.
Syrakuzy w starożytności były nie tylko ośrodkiem gospodarczym i politycznym, lecz także naukowym i kulturalnym. (cyt. Marco Polo - Sycylia, porady ekspertów)
Mijam most, łączący wyspę z lądem, gdzie między łodziami chłopcy grają w piłkę wodną. Idę wybrzeżem patrząc wstecz na miasto i na port, a potem zagłębiam się w Starówce. Oczywiście, muszę dojść do końca, i na drugi brzeg wyspy, bez tego chodzenie nie miałoby sensu... Podziwiam niezwykle elegancki Piazza Duomo, zaglądam w zaułki... Radość z tego, że tu jestem dodaje mi skrzydeł...