Dzień 18cd, Ustica, jeszcze raz pod wodą

Schodki prowadziły stromo w dół, prosto do wody. Na skałach zostawiłam rzeczy, wzięłam maskę, fajkę i aparat i zeszłam do morza. Woda ciepła, przyjemna. Miałam nadzieję znaleźć tu jakiś podwodny świat, i wcale się nie zawiodłam. Dosłownie pół metra poniżej powierzchni wody falowały kolorowe wodorosty a jeszcze bardziej kolorowe rybki bawiły się ze mną w chowanego. Znalazłam też jakieś ukwiały... Nie musiałam nawet pływać, siedziałam w wodzie lub leżałam na skałach i filmowałam...

Spędziłam tak z głową pod wodą chyba z godzinę... Radość ogromna! Później wyszłam, zjadłam kupioną wcześniej foccaccię, odpoczęłam trochę. Powolutku, spokojnie poszłam dalej, a inni w tym czasie zeszli moimi schodkami i za chwilę już pływali z głowami pod wodą. Cudowna ta wyspa!

Potem jeszcze chodziłam, pstrykałam zdjęcia, zachwycałam się, oglądałam. Cały czas myśląc o tym, jak to będzie fantastycznie tu wrócić... Za rok, we wrześniu... Kurs trwa 5 dni, nie wiem, czy można coś wynająć na tyle czasu, czy nie trzeba będzie na siedem, bo takie na ogół są turnusy. Czy są tu jakieś niedrogie noclegi... Myślałam o tym, że po kursie, który z pewnością zabiera nie więcej niż godzinę, dwie, może trzy dziennie, można będzie codziennie wybrać się na spacery i na pływanie w poszukiwaniu podwodnego świata...

Potem jeszcze granita (tak jak lubię, morwa i cytryna), odpoczynek w cieniu pod kościołem... Zmęczenie coraz bardziej daje się we znaki. W końcu jest wodolot, po drodze czytam wszystkie broszury, jakie dostałam w Centro Accoglienza (powiedziałam o mojej stronie, więc obdarowano mnie szczególnie hojnie...), walczę ze snem.

Docieramy do portu w Palermo, nogi nie chcą mnie już prowadzić, a przecież mieszkam niemalże w porcie. Ostatnim wysiłkiem docieram na górę, w pustej recepcji widzę słój z cukierkami, biorę garść. Chyba one uratowały mnie przed śmiercią z wyczerpania!

on 14 lipiec 2013
Odsłony: 457

You have no rights to post comments