27 września 2007, raniutko

Marzenie się spełnia... Siódmy dzień mojej wędrówki po Sycylii... Siedzę w samolocie z Trapani, niewyspana - bo choć samolot miałam o 8.30, to żeby dojechać na lotnisko musiałam złapać autobus o 6 rano, a w tym celu wyjść z domu o 5.15 - ... ale co tam, wypiłam cappucino na lotnisku i jestem szczęśliwa... Jak ja kocham ten  moment, kiedy przygoda się zaczyna...

Widzę z góry Trapani, wyspy Egady, Saliny. Samolocik jest nieduży, okna porysowane i brudne, ale słońce świeci, lot jest krótki, JEST!!! Widzę wyspę! Nadlatujemy od strony morza na wzniesienie i zaraz lądujemy... Wysiadam, nie pamiętam, że nie mam wody (bo nie wolno wziąć do samolotu), ani nic do jedzenia (bo wczoraj nie zdążyłam kupić po zwiedzaniu Mazary, Marsali, starej części Trapani i szukaniu drogi do domu... (patrz Sycylii dzień szósty).

Teraz najważniejsze, jak dostać się do miasteczka Pantelleria. Są pulmini (małe autobusiki), taksówki, szukam normalnego autobusu bo tamto nie wiadomo ile może kosztować. Nie ma autobusu, więc idę do pulmino, pytam o cenę, 3,50 Euro, no trudno. Wsiadam, ale za chwilę kierowca pokazuje mi żeby wyjść i idziemy do taksówki... Jedziemy w milczeniu, na koniec kierowca daje mi wizytowkę i mówi, że jakbym potrzebowała, mam zadzwonić. A na co mi taksówka, myślę, i niewiele brakuje, abym wyrzuciła wizytówkę do kosza, ale odruchowo chowam ją do plecaka...

Jestem w miasteczku Pantalleria, nie ma specjalnie się czym zachwycać. Próbuję dowiedzieć się o autobus, jest informacja turystyczna, jest przystanek autobusowy, dostałam rozkłady jazdy, ale nic z tego nie mogę pojąć... Na przystanku nie ma nikogo, pan w informacji nawet nie wie ile kosztuje bilet, mówi:

- Signora, bez samochodu to tu się nic nie zobaczy!
- Człowieku, to ty mnie nie znasz, myślę.
- Autobus na lotnisko?
- Nie kursuje od dawna.
- To jak tam się dostać?
- Taksówką...
- Hm...

on 23 sierpień 2015
Odsłony: 795

You have no rights to post comments