Bugeber, czyli przejść wyspę wspak

Kiedy już Lago Specchio di Venere zostało daleko w dole, moim głównym postanowieniem było: zobaczyć jak wygląda wnętrze wyspy, oraz przede wszystkim - dojść przez szerokość wyspy do przeciwległego brzegu, zobaczyć morze z drugiej strony! To mój bzik, mój los taki - przejść na koniec czegoś, dojść do drugiego brzegu, wejść najwyżej, obejść...

Po drodze raz patrzę za siebie i na wschodnie wybrzeże wyspy, raz podziwiam niezwykłe kolory zieleni pokrywające sąsiednie wzgórza - są to wzgórza utworzone przez lawę z wulkanów. Po drodze nie spotykam nikogo, mijam dammusi wyglądające jak porzucone, ale co jakiś czas widzę jakiś ślad niedawnej bytności kogoś, więc ktoś tu bywa, tylko ja nie mam szczęścia nikogo spotkać...

Czuję pragnienie i głód. Ale czemu nie spróbować owoców opuncji, które spotykam na każdym kroku? Wiem, że mają drobniuteńkie bardzo kłujące włoski, ale mam nóż, łyżkę, delikatnie dobieram się do owocu. Słodki miąższ krzepi a sok gasi pragnienie. Żeby nie uronić ani kropli spijam sok ze skórki - i niestety, dotykam jej wargami! BOLI!!! Nie jest łatwo wyjąć z warg kłujących włosków, których mnóstwo się wbiło... Ten moment będę pamiętać jeszcze wiele dni, kiedy to poranione wargi palą, krwawią, szczypią...

Moja rada, jeśli kiedyś zechcecie zaspokoić głód i pragnienie owocem opuncji, nigdy nie dotykajcie skórki, a już szczególnie wargami!

Sok opuncji nie na długo wystarczył, wciąż marzę o tym by czegoś się napić - aż tu nagle - STUDNIA!!! Piję długo, niestety, nie pomyślałam żeby wziąż kubek czy butelkę...

on 23 sierpień 2015
Odsłony: 576

You have no rights to post comments