Środa, Scauri piechotą, Rekkale autobusem

Wczoraj Peppe odwołał saunę, umówiliśmy się na dziś. Rano przyszedł Toni i powiedział, że Giuliana (z Mediolanu) zadzwoniła mówiąc, że moja koleżanka z Pantellerii nie może się ze mną skontaktować, zaproponował, żeby zadzwonić do Marzeny z ich domowego telefonu. Okazuje się, że podałam Marzenie błędnie mój włoski numer i nie mogła się do mnie dodzwonić nawet, kiedy byłam poza domem. Znalazła więc w Internecie 2 Koty i napisała do nich mail z prośbą o pomoc – no i się udało! A więc, najpierw poznałyśmy się telefonicznie i umówiłyśmy się, że wracając z wycieczki dojadę do miasteczka i się spotkamy.

Marzena podała mi link pod którym można znaleźć dokładne trasy i rozkłady autobusów na Pantellerii! Czyli, jednak są! Okazuje się, że autobusy kursują południowo-zachodnim wybrzeżem z Pantellerii do Rekhale, północno wschodnim - Pantelleria - Trecino oraz jest autobus na lotnisko. Czyli da się,a tubylcy nawet tego nie wiedzą!!!

Do Scauri poszłam piechotą, inną drogą niż WTEDY. Będąc po raz pierwszy na wyspie doszłam do Scauri górną drogą, kiedy z Jeziora doszłam do Bukkuram i zobaczyłam kościółek w oddali – szłam górą w kierunku tego kościółka, doszłam do niego, obeszłam i zeszłam w dół w pobliże portu Scauri a potem szłam dołem w stronę portu, skąd jacyś ludzie podwieźli mnie do Sasi. To było WTEDY. Dziś idę tą drogą, którą wtedy jechałam. Z tej perspektywy widok jest całkiem inny, jestem bliżej morza.

W pewnej chwili widzę miejscowość nad samym morzem i tabliczkę, kierującą w dół, do wód termalnych. Oj, muszę to zobaczyć. Schodzę po schodkach i znajduję się w wielkiej grocie. Są tu takie jakby wanny kamienne wydrążone w skale. Woda w nich jest gorąca. Najbliżej wyjścia z groty jest jeden wielki zbiornik, do którego dopływa woda z morza. Tu też woda jest gorąca, ale nie tak bardzo jak w tych małych zbiornikach. To jeden z naturalnych dziwów Pantellerii, jakich tu wiele…

Idę dalej wzdłuż wybrzeża, docieram do portu w Scauri, siadam sobie na kamieniu na pierwszy postój z jedzeniem i piciem, bo przede mną wspinaczka do miasteczka, które znajduje się dużo wyżej. Potem idę, rozkoszując się widokami. Podoba mi się też, że wreszcie te dammusi i domy zbudowane na ich kształt zaczynają dawać ślady życia, tu wisi pranie, tam ludzie rozmawiają, tu ktoś uruchamia skuter. Bo tak normalnie to chodząc po wyspie ma się wrażenie, że dotyka się tylko warstwy zewnętrznej, że życie schowane jest gdzieś głębiej. Te domy muszą żyć, bo starannie utrzymane ogródki, podlewane kwiaty, a nikogo nie widać ani nie słychać. A tutaj życie widać i to trochę jakby podtrzymuje na duchu – nie wszystko jest przede mną schowane.

Scauri to miasteczko dość żywe, są tu sklepy, nie tylko spożywcze, jest tu nawet działające (!) kino! Potem przejeżdżając tędy wieczorem dziwuję się, jak bogato oświetlone jest Scauri. Trochę mi szkoda, że nie zatrzymuję się tutaj, żeby lepiej poznać to miasteczko, ale mój plan to Rekale, najdalsza miejscowość po stronie południowo-zachodniej, do której dociera autobus. Gdybym została na wyspie dłużej, pojechałabym też w drugą stronę, bo północą stroną też – jak się okazuje – jeździ autobus aż do najdalej położonej miejscowości Tracino. Te dwie linie nie łączą się ze sobą, a ta północna nie przejeżdża przez Grazia, gdzie mieszkam, więc nie ma szans na spenetrowanie tamtej strony.

Autobus mam za piętnaście minut, ale tu gdzie jest przystanek jakby miasteczko się kończy, wiem, że ciągnie się w innym kierunku, ale boję się tam iść, żeby mi autobus nie uciekł. I w końcu jest, dokładnie według czasu. Bilet kosztuje 1.30E, a kierowca bardzo się dziwi, że jadę do Rekale a nie do miasteczka Pantelleria. Tu po drodze jest bardzo dużo przystanków, są dobrze oznaczone, brak na nich tylko jakichkolwiek rozkładów czy nazw przystanków. Kierowca zatrzymuje się na tych, gdzie ktoś stoi lub tam, gdzie ktoś chce wysiąść.

Dojeżdżamy do Rekale, kierowca ustawia samochód tyłem tak, że serce podchodzi mi do gardła, bo zaraz za nim kończy się droga. Ale oni potrafią jeździć niesamowicie po tych wąskich, krętych i często spadzistych drogach. Jeśli drogą jedzie autobus, i spotyka nawet tylko samochód osobowy, najczęściej żeby się minąć trzeba żeby jeden się zatrzymał i zjechał na skraj drogi. Kiedy spotyka ciężarówkę jest jeszcze trudniej. W wielu miejscach jezdnia jest szerokości jednego pojazdu…

Wysiadam w Rekale, podoba mi się to miejsce i atmosfera tutaj, trudno to wyrazić słowami. Ludzie żartują (co mówią nie sposób zrozumieć, bo tutejszy dialekt jest bardzo różny od sycylijskiego), pokrzykują do siebie, co chwilę ktoś przejeżdża, przechodzi. Zaglądam do kościółka, potem patrzę na drogę, prowadzącą dalej – tak bardzo w dół, że wydaje się, że nie jest możliwe, żeby tędy zjechać… Nad tym zjazdem widzę sklepik, ale cudo, w takiej małej miejscowości jest sklep! Muszę tu zajrzeć. Jest tu wszystko, samoobsługa! Kupuję sobie wielką gruszkę i za chwilę siedząc na stopniach kościółka, w cieniu, zjadam ją ze smakiem…

on 06 maj 2015
Odsłony: 441

You have no rights to post comments