Jadąc z Trapani do Piazza Armerina zatrzymałam się w Palermo. Ponieważ miałam 2 godziny do autobusu, oddalam plecak do przechowalni bagażu - oj byłby problem kiedy chciałam go odebrać, bo nie mieli drobnych, latałam po całym dworcu i okolicach, groziło że autobus odjedzie beze mnie...
Ale wcześniej, zamiast siedzieć i czekać przeszłam się żeby przypomnieć sobie Palermo, i oto parę wspomnień...

Opublikowano: 15 wrzesień 2007
Odsłony: 375
Do Piazza Armerina jechałam przez centrum Sycylii, o to mi właśnie chodziło żeby to zobaczyć. Góry, góry i góry, góry i pagórki, częściowo całkiem jałowe, częściowo jakieś pastwiska. Jak ci ludzie tu żyją, w takich warunkach... Przed Piazza Armerina zatrzymaliśmy się w Ennie, gdzie pojadę jutro. To miasto znajduje sie na gorze i trudno wręcz uwierzyć, że autobus może się tam wspiąć, a on to zrobił i to szybko... 
 
Piazza Armerina usytułowana jest na górskim grzbiecie, otoczona lasami i sadami, a 5 km niżej, w dolinie rzeki, pośród zieleni prowadzi droga do Villa Romana del Casale z niezwykłymi, doskonale zachowanymi mozaikami podłogowymi z posiadłości rzymskiej.
 
W Piazza Armerina poszłam do Ostello del Borgo, obchodząc centrum kilka razy, bo nie tak łatwo było w tej plątaninie uliczek znaleźć ten dawny klasztor, w którym teraz mieści sie schronisko. Jak na razie jestem w czteroosobowym pokoju sama, i niech tak zostanie do rana!
 
To co najważniejsze tutaj do zobaczenia, to Villa Romana, odkryte całkiem niedawno rzymskie freski, wśród których słynne rzymianki w strojach bikini... To trzeba było koniecznie zobaczyć. Ale jak sie tam dostać? Jest autobus, jest przystanek, ale to co napisane w rozkładzie całkowicie przechodzi moje możliwości rozumowania, i postanawiam pójść pieszo, tak w ramach leczenia bolących nóg... 4,5 km, co to dla mnie... Idąc szosą w dół rzucam co chwilę spojrzenie za siebie na oddalające się miasto.
 
Kiedy się tych kilometrów do celu robi 1,5, zatrzymuje sie samochód i proponuje podrzucenie do Villi, przekonując mnie, ze za godzinę zamykają. To jest oczywiście argument... Ale tak sobie myślę, jak ja wrócę, tym bardziej, że droga prowadzi cały czas w dół a wiec z powrotem będzie pod górę... Ale o tym pomyślimy potem...
Opublikowano: 15 wrzesień 2007
Odsłony: 421
Villa Romana należała do posiadłości ziemskiej z III-IV w.n.e. Przepiękne mazaiki, zdobiące apartamenty zachowały się dzięki powodzi, która w XII wieku pokryła je mułem. Na ich podstawie dowiadujemy się szczegółów z życia właścicieli villi. Pierwsze wykopaliska przeprowadzono na tym terenie jeszcze w końcu XIX wieku, ale dopiero wykopaliska w latach 1950-60 przyniosły najciekawsze odkrycia. Mozaiki są nadal żmudnie konserwowane - składane na nowo z maleńkich kostek. Villę zwiedza się, zaglądając jakby z wysokości sufitu do pokrytych mozaikami posadzek idąc po wysokich chodnikach i spoglądając na nie w dół.
 
Szukam i szukam tych dziewcząt, i nigdzie ich nie ma. Po drodze podziwiam scenki myśliwskie, freski jak perskie dywany, zwierzęta itp.  obserwuję też konserwatorów przy pracy. Na koniec, po niezłym szukaniu wreszcie znajduje... One są zupełnie niezwykle, idealne! Dziewczyny w bikini z czasów rzymskich...
 
No, w końcu ruszam stamtąd - patrze na rozkład jazdy, nic z niego nie wynika. Pytam sprzedawców ze stoiska z pamiątkami - niestety, autobusu nie będzie - w niedzielę nie jeździ!!! (to jest możliwe chyba tylko na Sycylii...)

Mówię - no to co mam zrobić?!? - i robię krok do przodu. Zatrzymują mnie. - Potrzebuje pani podwiezienia? - No, jakby to powiedzieć, chyba tak - odpowiadam, i z góry boję się, ile to będzie kosztowało. Mowią mi, żebym poczekała, bo ludzie będą się zbierać i na pewno ktoś mnie podwiezie. Facet podprowadza mnie do dziewczyny i mówi do niej, że może już jechać, ale ma mnie podwieźć. Dziewczyna otwiera mi drzwi, i jedziemy gadając.
 
Okazuje sie, ze ona ma prawo jazdy od 5 dni! Ale radzi sobie fantastycznie! Podwozi mnie na główny plac Piazza Armerina, uratowała mi życie. Nie wiem jak zapytać, żeby nie podpaść - czy jestem coś winna? - Ale skąd! Wiec dziękuje bardzo serdecznie i idę na Stare Miasto. 
Opublikowano: 15 wrzesień 2007
Odsłony: 444
Piękne budynki, wąskie uliczki, masa turystów, tzn. nie tłumy, ale większość ludzi to turyści.
 
Postanowiłam dzisiaj wreszcie coś zjeść porządnego, ile można sie żywić chlebem - poza pizzą w Monreale, to mój pierwszy gorący posilek na Sycylii! (nie narzekam, absolutnie mi wystarcza foccaccia, pizza a taglio, owoce, woda, ale czasem warto jednak zjeść coś normalnego). Znalazłam trattorię, oczywiście, nie dałabym rady zjeść normalnego obiadu, ale dla nas porcja spaghetti to całkiem normalny obiad, wiec proszę Spaghetti alla zingara i wino. Porcja była ogromna, ale zjadłam wszystko, po włosku wyczyściłam talerz chlebem, wypiłam wino... Chyba jest OK...
 
Jutro jadę do Catanii, a wcześniej zatrzymam sie na dwie godziny w Ennie, którą sprobuję zobaczyć choć troszkę z plecakiem na plecach. Zobaczymy jak mi to wyjdzie - taki ze mnie piechur, chodzić mogę, ale bez ciężarów, a wiadomo, choć wiele razy redukowałam przed wyjazdem plecak, nie dało się uniknąć zabrania rzeczy, które przydały się jedynie do ... noszenia ich na plecach...
 
Acha, do Villa Romana, całkiem nie wiadomo dlaczego, dostałam bilet gratis... 
Opublikowano: 30 wrzesień 2007
Odsłony: 390