Zawsze chciałam zobaczyć Hel, intrygował mnie ten kawałek piachu oblany morzem. Kiedyś usiłowałam tam wjechać w sierpniu, ale korek był większy niż w centrum Warszawy i nic z tego nie wyszło. A tu czekał na mnie własny pokoik z łazienką w hotelu, do tego ten basen - od razu wymyśliłam, że codziennie będę co najmniej godzinę na basenie. No i kupiłam sobie 5 nocy, wzięłam komputer i pojechałam pociągiem do Gdyni, a stamtąd autobusem do Juraty. Zrobiłam sobie wakacje w listopadzie... A jeśli będzie obrzydliwie? To spędzę czas w moim hotelu, mogę przecież chodzić na basen i dwa razy dziennie, a mając komputer mogę pracować, a jak popracuję - pooglądać telewizję, obejrzeć filmy na komputerze, poczytać. Żadnych zakupów, żadnych obowiązków, pełny relaks. A może zobaczę sztorm na Bałtyku?...
Co z tego wynikło - zapraszam do bloga!