Ostatnio nie pisałam, miałam masę spraw na głowie do załatwienia przed wyjazdem i nie tylko. A tu się zrobiło raptem tylko 10 dni do podróży! Oczywiście, poszczególne etapy pozapinane na ostatni guzik. Parę zmian:
- zamiast w Giarre zatrzymam się w Giardini Naxos, w gościnnym affittacamere Tiziany. Jedną gościnę zamieniłam na drugą - miałam się zatrzymać w Giarre w B&B Casa Olimpia, i nie zapomnę Olimpii (Polce z Giarre) jej gościnności. Jednak z Giarre jest dalej do Taorminy, Savoki, Castelmola, które podczas pobytu tam chcę odwiedzić, a Olimpii i tak nie będzie w tym czasie na Sycylii, dlatego zdecydowałam się przyjąć zaproszenie Tiziany. Z Giardini Naxos do Taorminy są dwa kroki, a do tego dowiedziałam się, że startują stamtąd autobusy turystyczne, m.in. do Savoki!!! A tak stresowałam się na myśl, jak ja się tam dostanę!
- przykra wiadomość: niestety, nie uda się wycieczka do Laghetti di Cavagrande! Peppe napisał mi, że ścieżki w Riserva zostały zamknięte dla turystów a kąpiel w jeziorkach jest surowo zabroniona pod wysoką karą pieniężną! Podobno teren jest zbyt niebezpieczny i dopiero kiedy przygotowane zostaną zabezpieczone ścieżki, a kamienne ściany zabezpieczone - szlak ten zostanie udostępniony dla turystów. To pewnie potrwa lata... Pewnie pojedziemy na jakąś inną wycieczkę, zobaczymy na miejscu.
- z mojego zwiedzania Brukseli podczas powrotu do domu pewnie nic nie wyjdzie, bo ze względu na sytuację po zamachach terrorystycznych aby wejść na lotnisko stoi się w kilometrowych kolejkach, a więc wyjście z lotniska, nawet jak się ma kilka godzin czasu, byłoby zbyt ryzykowne no i stresujące... Czeka mnie więc pewnie 6 godzin na lotnisku (a mogłam wybrać lot z Brukseli po 1,5 godz od przylotu...). Mogłam też wrócić po prostu bezpośrednio wizzairem, okazuje się że ceny biletów znacznie spadły i nawet teraz czasem chodzi mi po głowie, żeby kupić bilet na wizzair, ale wtedy wydane na linie brukselskie 550 zł byłyby wyrzucone po prostu w błoto, i to mi jakoś nie pasi...
Czyli, teraz może jeszcze nie pakowanie, ale przygotowania w toku. Aparat kupiony, już dawno, koniec zdjęć komórką. Do walizki wrzucam to, co mi się nawinie pod rękę, a wiem, że potrzebne na wyjazd a wcześniej nie. Tak potem łatwiej się pakować. Spis rzeczy do wzięcia mam przechodni - przydaje się na każdy wyjazd... I tak dalej :)
Zabawne?!? Przedwczoraj dostałam wreszcie odpowiedź z B&B w Montalbano. Tę, na którą czekałam od stycznia. Niech się pocałują w ucho... Tak traktować potencjalnego gościa? O nie, to nie ze mną.