Spełnienie marzeń: Pollara...

,Niedawno wróciłam z wycieczki do Pollary. Marzyłam o niej odkąd trzy lata temu stałam na wysokim punkcie widokowym, obserwując zachód słońca a tam głęboko w dole była Pollara, wioseczka wrzucona do krateru wulkanu. Potem wiele razy widziałam na zdjęciach rybackie domki nad morzem i nie mogłam się doczekać... A wychodząc z domu wcale nie podejrzewałam, że pojadę do Pollary. Chmurzyło się, wzięłam rzeczy jak na zakupy, i na wszelki wypadek tylko kostium, ręcznik i maskę. Spotkałam w porcie panią Patrycję, powiedziała mi, że z prognoz wynika, że dzisiaj miała być najlepsza pogoda, potem będzie tylko gorzej... Więc nagła decyzja: kupuję bilet do Pollary!,

Kierowcy tutaj doskonale są zorganizowani. Nie tylko brawurowo jeżdżą po tych wąskich serpentynach, gdzie ja bym się moim malutkim samochodzikiem nie zmieściła, ale też fantastycznie mają dopracowane przekazywanie sobie pasażerów: na przykład jadąc z Rinelli do Pollary trzeba się przesiąść w Malfie, wg rozkładu jazdy ten drugi autobus wyrusza zanim dojedzie ten pierwszy, więc spodziewałam się 1,5 godziny czekania, chciałam tam coś kupić, może coś zjeść. Tymczasem zanim dojechaliśmy do Malfy kierowca porozumiał się telefonicznie z kierowcą drugiego autobusu, który poczekał na mnie na skrzyżowaniu dróg - szybko się przesiadłam nie dojeżdżając do Malfy, dzięki czemu półtorej godziny wcześniej byłam na miejscu! I taką organizację widziałam już kilkakrotnie...

Pollara... tu bym pomilczała... No bo wyobraźcie sobie, był wielki wulkan, z ogromnym kraterem. I kiedyś część tego krateru zapadła się, wpadła do morza. Utworzyła dolinę, na której ludzie wybudowali sobie domy. Tam gdzie się zarwało powstała oczywiście wielka przepaść. To po pierwsze. U stóp tej przepaści rybacy wyryli sobie domki, nie wiem, czy tam mieszkali, czy tylko zostawiali swoje rzeczy i łodzie. Trochę szpecą te domki metalowe kraty i rozłożone wszędzie ciuchy, ręczniki i ludzkie ciała. Ale coż, miejsce do pływania fantastyczne, i ja to zrobiłam po chyba godzinnym siedzeniu i gapieniu się. To po drugie. A  po trzecie jest jeszcze Il Postino, Listonosz... (następny wpis, oddzielne zdjęcia...)

Obeszłam Pollarę ze wszystkich stron, wyzachwycałam się. Jutro tam wrócę - płynę na wycieczkę łodzią dookoła wyspy. A, bo prócz tego, że na taką wycieczkę i tak bardzo chciałam, to w Pollara za tymi domkami rybaków jest Il Perciato, taka skała z dziurką ;), której za nic nie da się zobaczyć z lądu ani też z wody blisko plaży. Czyli, popłynąć tam trzeba. Mam nadzieję, że jednak jutro pogoda będzie taka jak trzeba na taką wycieczkę! Teraz biorę się za zdjęcia, ale to nie będzie proste, bo jest ich wiele...

on 07 wrzesień 2015
Odsłony: 1103

Komentarze   

+1 # Dorota 2015-09-08 09:22
Wspaniała wycieczka i takież zdjęcia!
Mam nadzieję, że pogoda dopisuje Ci dzisiaj i nie sprawdziły się prognozy, o których mówiła pani Patrycja. :roll:
Już jutro też wyruszam na Sycylię no i tak bardzo bym nie chciała, ażeby jak ostatnio przywitała mnie ulewnym deszczem...
Pozdrawiam serdecznie - Dorota.
# Szefu 2015-09-08 20:26
Cytuję Dorota:
Już jutro też wyruszam na Sycylię no i tak bardzo bym nie chciała, ażeby jak ostatnio przywitała mnie ulewnym deszczem....
Jutro na Sycylii ma padać, ale pojutrze, a szczególnie jeszcze potem ma być znów ładnie. Tego Tobie, i sobie życzę :)

You have no rights to post comments