Jeszcze rano wyglądało na to, że tylko wieje, szczególnie dach nad moją kuchnią łomocze. Myślałam, że popracuję nad zdjęciami a potem pojadę na wycieczkę do Santa Marina i Lingua. Potem zaczęło padać, gwałtownie, wyglądało to na grad, ale drobny. Teraz wieje, leje, grzmi i błyska... Chciałabym zobaczyć morze przy takiej pogodzie, ale nie bardzo mi się chce wychodzić z domu i moknąć... Korzystam więc z okazji, żeby opracować wczorajsze zdjęcia, popisać... W kuchni jest trochę mokro, nie jakoś strasznie, ale jednak, jest to kuchnia otwarta, przykryta tylko (niestety metalowym) dachem, na wzór tych prawdziwych, przykrytych matą z trzciny. Na pocieszenie: kuchnia z prawdziwym, tradycyjnym dachem z trzciny też by była mokra ;)
W ogóle to mieszkanie mogę szczerze polecić, ale tylko osobom, które wybierają niską cenę i oryginalność a nie przejmują się tym, że gdzieś coś jest nieszczelne, coś nie działa, okna się nie domykają, gdzieś woda przecieka z kranu a prysznic znajduje się w toalecie ;) Powiem wręcz (tylko nie mówcie nikomu!) że klucz co prawda zamyka drzwi, ale po zamknięciu nie da się go wyjąć, więc wychodząc zostawiam drzwi otwarte... Mnie to bawi, ale znam ludzi, którym takie warunki by nie odpowiadały. No, co do klucza, to zwrócę uwagę właścicielowi, bo jednak może lepiej wychodząc zamykać drzwi i brać klucz ze sobą...
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.