11.06 - Chodząc po osadzie

Chodzę wąskimi uliczkami – schodami. Chodzę między domami, zaglądam na podwórka. Ginostra najbardziej z miejscowości eolskich oparła się nowoczesnym wpływom. Tu można zobaczyć jak naprawdę wygląda eolski dom, z cysterną na wodę, paleniskiem, ogródkiem ogrodzonym wulkanicznymi kamieniami przed wiatrem.

Jest rano, przypłynęłam o wpół do ósmej, mam mnóstwo czasu do południa, kiedy zrobi się gorąco. Na uliczkach nie widać ludzi, nie widać ich też w domach. Większość tych domów wynajmowana jest gościom, stoją teraz wszystkie prawie otwarte na oścież. Jeszcze nie ma sezonu. Sklep jeszcze zamknięty. Stary kościółek też, i jak widzę, częściowo jest zburzony.

Chodzę w górę i w dół, raz witam się, po raz nie wiem już który, z wszystkimi wyspami, pozdrawiam Etnę, raz patrzę na Iddu nade mną. Idę na zachód. Wiem, że w tę stronę idzie się do Timpuni d’ ‘u Fuocu a potem do Punta d’ ‘u Cuorvu, skąd wieczorem można obserwować erupcje na Sciara del Fuoco. Mam zamiar tam się wybrać wieczorem, teraz idę na rekonesans.

Trudno opowiedzieć wszystko to, co mnie zadziwia. Robię zdjęcia, masę zdjęć. Docieram do bardzo starych domostw, bywają tu rudery, które jednak, jeśli znajdą właściciela, zostaną z pewnością odnowione i staną się takimi pięknymi domami jak te, które widzę dookoła.

Domów tu nie brakuje, przecież trudne warunki życia, nieraz głód, klęski żywiołowe, trudne do wyobrażenia dla mieszczucha problemy wygnały stąd mnóstwo mieszkańców tam, gdzie życie jest łatwiejsze, często za granicę. Kiedyś mieszkało tu kilkaset osób, dziś około trzydziestki...

on 11 czerwiec 2012
Odsłony: 420

You have no rights to post comments