Dzień 2 cd, Zatoka Makari, i już jest dobrze dzięki chłopakom!

Koniec z czarnym dołem!!! Wiwat Angelo, wiwat Nino! Obaj zaoferowali się natychmiast żeby mi pożyczyć aparaty. Ponieważ mogę zobaczyć się z Angelo (Bella Trapani) w piątek, przesiadając się na autobus, a potem w ostatni dzień podróży, bo będę nocować w Bella Trapani, więc aparat Nina wykorzystam tutaj a aparat Angela pojedzie dalej. Jak to cudnie jest, iść, patrzeć i uwieczniać!

A więc zeszłam do morza i uwieczniałam z radością tym większą, że dopiero co wydawało się, że nie będę tego mogła robić... Morze nadal się pieni, pieni się całkiem pięknie. Chmury groźnie się kłębią, ale nic z tego nie wynika.

Zeszłam piechotą przez całe Castelluzzo w dół do morza. Idzie się, idzie i idzie. Potem już nie ma Castelluzzo, tylko coś jakby łąki. I te skały po obu stronach, a nad nimi groźne chmury. 

Zatoka jest dla tych, co lubią dzikie plaże, takie ciekawe, postrzępione, niekoniecznie łatwe. Skalista, z tego rodzaju skał postrzępionych, sterczących. Bez gumowych butów nie ma co się tu wybierać. Choć znalazłam malutką zatoczką z piachem...

Z powrotem trochę trudniej, bo idzie się w górę, ale nie jest to bardzo do góry. Myślałam, że sobie kupię owoce na kolację i to wystarczy, bo objadłam się dziś resztką wczorajszej pizzy i ten pane cunzato, jakoś tak przejadłam się pieczywem. No ale po drodze zaczęłam odczuwać głód. Dopadł mnie niedaleko pizzerii- trattorii Babci Gianny. Minęłam tę pizzerię, bo na pizzę nie miałam ochoty, ale trattoria mnie złapała na haczyk. Stwierdziłam, że po dzisiejszych przeżyciach chyba mam prawo na coś smakowitego. I zawróciłam.

Oj, jakie to ładne, pięknie urządzone miejsce! Jacy mili ludzie! Wydałam trochę więcej niż chciałam, ale zjadłam o wiele lepiej niż bym mogła wymarzyć: sałatka z ośmiornicy, mniam! I spaghetti z krewetkami, rybą miecz i jeszcze czymś tam. Było po prostu boskie! Jakby ktoś pytał o miejsce warte polecenia w Castelluzzo - z pewnością mogę polecić.

No i potem trzeba się było dotoczyć (pod górę...) do domu, owoce też kupione, a co - morelki... No i teraz zdjęcia - patrz na facebooku, te najbardziej wybrane, bo z reszty w domu będę robić galerie tutaj. I na koniec te kilka słów i zaraz spać...

Tylko niestety, z wycieczki łodzią nici - za silny wiatr... Trochę nie mam pomysłu na jutro, ale co będę dziś się zastanawiać...

on 26 czerwiec 2013
Odsłony: 489

You have no rights to post comments