Szaleńcza jazda, pistolet i samochód w rowie...

...ale niedługo, bo za chwilę zajeżdżamy do bardzo eleganckiego lokalu, gdzie na środku stoi wielki zbiornik - akwarium? Siadamy do stołu, a nasz kierowca każe nam wybrać rybę z tego akwarium... Tłumaczymy, że nie jesteśmy głodni, spieszymy się - ale gdzie tam, takich słów lepiej w ogóle nie wypowiadać. Znów picie, znów wylewanie za siebie...

W końcu wsiadamy. Znów udaje nam się faceta usadzić obok kierowcy, Krzysiek prowadzi. Jakiś czas jedziemy spokojnie, w pewnym momencie facet nagle wyciąga pistolet, ręka mu lata, mierzy w kierunku Krzyśka, odwraca się do nas, mierzy, pif-paf!- bełkocze! Krzysiek uderza go lekko w rękę, sięga po pistolet, wrzuca do półki w samochodzie, facet znów zasypia. Jesteśmy nieco zaszokowani, ale Krzysiek mówi, dajcie spokój, przecież to straszak!

Jedziemy jakąś chwilę, w pewnym momencie facet budzi się, i zaczyna się z Krzyśkiem szarpać. Teraz zdecydowanie chce prowadzić. Krzysiek, o dziwo, przystaje. Uspokaja nas - on będzie prowadzić, zobaczycie, poradzi sobie! Ale tym razem Krzysiek nie ma racji. Samochód jedzie przez chwilę zygzakiem do przodu, ale potem nagle skręca, wpada w przydrożny rów, przechyla się do przodu, gaśnie. A facet zasypia sobie jak nigdy nic z głową na kierownicy...

Wysiadamy, ale najpierw Krzysiek zagląda do półki i wyciąga stamtąd pistolet. Ogląda go - i blednie. Okazuje się, że jest to prawdziwa, naładowana broń! Wyciąga magazynek, chowa do plecaka. - Na wszelki wypadek, tak będzie lepiej...

Dygresja: - magazynek w plecaku Krzyśka zagrałby jeszcze jedną, bardzo niebezpieczną rolę już po wyjeździe z Turcji. Krzysiek wracał przez Jugosławię, gdzie wówczas przejeżdżał Breżniew. Spotkał go - Krzyśka - patrol wojskowy, i kazał pokazać co ma w plecaku. Krzysiek spokojnie wyciągał po trochę swoje dwumiesięczne skarpety, dżinsy i nagle zobaczył w plecaku zapomniany tam magazynek! Był przekonany, że nie tylko on go zobaczył, że już po nim, ale na wszelki wypadek spróbował się ratować, i sięgnął po resztę ciuchów, którymi owinął magazynek, no i udało się! (znam tę historię od Krzyśka i nie ręczę oczywiście za jej prawdziwość:)

You have no rights to post comments