18.06 - Ten upojny zapach siarki

Kiedy po raz pierwszy pojechałam do siarkowego błota  najpierw przyjrzałam się dokładniej temu miejscu. Przebierając się zapomniałam o plastikowych butach, stanęłam na gruncie – i poparzyłam stopy! Wskoczyłam na drewniany pomost, ale i on parzył! Tu po prostu nie wiadomo skąd wydobywa się ta para? dym? Szybko założyłam buty. Nad białą wodą na skałach (niestety, dalej wstęp wzbroniony...) są takie mini-pieczary, z wewnątrz wydobywa się dym. Ludzie tam siadają, inhalują się.

Dziś idę najpierw do gorącego morza. Woda jest biało-niebieska, śliczna. Odszukuję gejzery, daję się masować jak w jakuzzi. Tu pływać się nie da, wszędzie jest płytko. Z lewej strony jest plaża, widziałam od ulicy wstęp – wolny. Przy wejściu z gorącej plaży na teren geotermy (błota) jest tabliczka, że należy zapłacić za wstęp. Ciekawe, ile ludzi z wolnej plaży przechodzi do geoterm... W każdym razie, jest to wykonalne.

Potem zanurzam się w białym płynie, obkładam się, jak inni błotem. Teraz już wiem, że mam przed sobą zegar, odmierzam zalecane 20 minut. Ludzie leżą, siedzą, chodzą w tym błocie. Niektórzy rozmawiają, nawiązują znajomości, panowie podrywają panie... Wiele osób smaruje całe ciało na biało, i tak chodzą dookoła.

Po dwudziestu minutach idę pod prysznic. Okazało się, że jest nawet przebieralnia, wczoraj przebierałam się w jakimś kącie. Pod prysznicem wrzucam żeton, trzeba szybko zmyć z siebie błoto, bo woda leci nie za długo.

(Jeszcze miesiąc po powrocie czuję od swoich rzeczy zapach siarki... Nie wiem, czy inni też to czują, i jak kojarzą ten zapach, mnie on przypomina ten niezwykły, siarkowy świat...)

on 18 czerwiec 2012
Odsłony: 486

You have no rights to post comments