(iwieczorem) To był udany dzień. Dotarłysmy do miasta z lotniska pociągiem (7 E), zostawiłyśmy rzeczy w przechowalni bagażu (4 euro za 5 godzin) i poszłyśmy w miasto.
Udało nam się dotrzeć do centrum, po drodze zjadłyśmy pizzę Romana od Arabów - dobra była - przeszłyśmy galerię i utknęłyśmy w Duomo. To moja druga wizyta w Katedrze - znów wielki zachwyt... Wlazłyśmy na dach, podziwiałyśmy tę nieprawdopodobną architekturę.
Alka chciała coś kupić do jedzenia. Przez 5 godzin łażenia po mieście nie natknęłyśmy się na żaden sklep spożywczy... Po prostu - nie ma. Bary, restauracje, sklepy fantastycznych marek, ale sklepów spożywczych nie ma... W końcu wodę kupiłyśmy w barze, wcale nie tak drogo jak myślałam i uratowała nam życie.
Jest ciepło, ok 26 stopni. Milano oceniamy bardzo pozytywnie. Nawet nie było dużego ruchu. W końcu wracamy na dworzec ledwo żywe, kupujemy bilet i jedziemy do Bergamo.