Dzień drugi, raniutko, znów co by było gdyby...

Dziś Marettimo. Zanim wsiadłam na wodolot, znów mało brakowało abym napytała sobie biedy... Czy ja stale muszę mieć takie wpadki? Wodolot o 8.30, nie będzie mnie (prawdopodobnie) 2 noce, więc z mojego pokoju może ktoś inny skorzystać. Ok, a więc umówiliśmy się że rano zbiorę moje manatki i to, czego nie biorę na Marettimo zostawię u Angelo. Angelo apartments to mieszkania, jest tam recepcja. Pokoje znajdują się parę metrów dalej. Więc przed ósmą rano zniosłam walizkę z rzeczami do zostawienia i plecak z tym co biorę na wyspę. W recepcji nikogo, drzwi zamknięte... już miałam dzwonić do Oli kiedy zeszli z góry goście (oczywiście Polacy) i otworzyli mi drzwi, ale dziewczyna spytała, jak to, nie ma pani klucza?

No tak, zapomnialam jak mi Angelo objaśniał który klucz do czego i był tam jeden do recepcji. No nic, każdemu może się zapomnieć. Zostawiam więc bagaże, wychodzę i tu jest najlepsze: Po przejściu 20 metrów orientuję się, że mam w ręce klucze! Ale numer, dobrze że go nie zabrałam na Marettimo... Ale będzie jeszcze lepiej: wracam z kluczami, kładę je na stole recepcji i chcę wyjść i zatrzasnąć za sobą drzwi, kiedy z góry windą zjeżdża Angelo z synkiem, jadą do szkoły. Witamy się szybko i pokazuję mu, gdzie zostawiłam rzeczy i dopiero w tym momencie widzę, że zostawiłam nie tylko walizkę ale też plecak z rzeczami na Marettimo!!!!!!

A gdyby nie pojawił się Angelo, zatrzasnęłabym drzwi, nie mogłabym wejść, i co wtedy???? Ktoś by w końcu otworzył, ale czy zdążyłabym na wodolot??? Ja wiem, takie przygody ubarwiają życie, ale może już wystarczy? 
photo 2023 10 03 08 43 29

on 03 październik 2023
Odsłony: 46