Dzień 6cd - Ciao, Trapani, jadę do Ummari

Dojechałam do Trapani wciąż bez biletu. Konduktor nawet mnie widział, ale po prostu mnie zignorował. Nie to nie, nie będę się napraszać.

Carmelo chyba nie da rady przyjechać, nie problem. Idąc z dworca szukam, gdzie by coś zjeść, w zasadzie jest już na to trochę późno, ale widzę jakiś niewielki lokal z sycylijskim jedzonkiem. Ja mam zwykle w takich miejscach problem, bo nie potrafię wybrać, nie wiem co jest co i "come si fa". Ale coś mi się kojarzy i pytam o parmigianę (bakłażany, pomidory, ser). Jest, do tego chleb i woda, obiad za 8 euro, to lubię.

Potem biorę mój bagaż i idę na przystanek. Oczywiście, mam w głowie, że pewnie autobus nie przyjedzie, a może ja coś pomyliłam, albo mnie nie zabiorą bo nie mam biletu. Nic z tych rzeczy, autobus jest o czasie, jedzie tam gdzie powinien a bilet kupuję u kierowcy za 1,30...

Carmelo podjeżdża po mnie, jest bardzo zapracowany, widzę, że będę mogła spokojnie zająć się pisaniem, zdjęciami itp. I tego mi było trzeba. Basen jest, ale zrobiło się pochmurno i pochłodniało, więc dzisiaj nic z tego. Za to jutro ma być festa dla przyjaciół i jestem zaproszona :)

Myślałam, że pójdę dziś na jakieś mini zakupy,coś do domu, coś na drogę, jest sobota, jutro się nie da. Ale dziś też nie ma jak, bo trzeba byłoby gdzieś jechać, a nie chcę zawracać głowy. No i dobra, jutro najem się na imprezie, a pojutrze będę w domu. Jedyny minus że internet marnie działa, o wysyłaniu zdjęć nawet mowy nie ma, dobrzeże udało mi się trochę popisać...

on 07 październik 2023
Odsłony: 48