Caltagirone między chmurami a słonkiem

Przybyć do Caltagirone, stanąć u stóp słynnych schodów i stwierdzić, że są w cieniu, a nad głową gromadzą się ciemne chmury, to trochę pech. No, ale nie było aż tak źle, bo czasem słonko się wyłaniało, więc rzucałam się do schodów i innych miejsc, żeby wykorzystać światło i zobaczymy, może coś tam wyjdzie. Schody są wysokie, ale jak się zatrzymujemy co chwilę żeby podziwiać wzory kafelków - bo pod każdym stopniem jest inny motyw - to nawet się nie czuje ile tych schodów jest. Miałam najpierw chytry zamiar, żeby tam wejść od innej strony a potem po schodach schodzić. Ale i weszłam i zeszłam bez problemu :)

Pełno oczywiście w Caltagirone pracowni ceramicznych, przyznam się: żadnych kafelków nie kupiłam. Bardziej przypatrywałam się tym, które znalazłam jako ozdoby budowli, ogrodzeń, jako szyldy, kapliczki. Ale na koniec  z przyjemnością znalazłam pracownie ceramiczną, z którą niegdyś miałam współpracować (kiedy chciałam sprzedawać kafelki w Polsce). Na koniec zajrzałam do muzeum ceramiki, gdzie podziwiałam przede wszystkim kafle na podłogi - widziałam już tego typu kafle w Trapani w restaurowanym na potrzeby B&B budynku i podziwiałam ich grubość. Takie kafle przeżywają setki lat... 

Poza tym Caltagirone mogłoby się trochę lepiej zorganizować na potrzeby turystów, którzy po tym mieście krążą. Brakowało mi planu miasta, punkt turystyczny był zamknięty a w kiosku można było kupić przewodnik za 9 euro, trochę jednak za dużo na 3 godziny krążenia po mieście. Z pewnością jest tam więcej ciekawych miejsc niż widziałam, ale tak trochę nie bardzo wiedziałam gdzie pójść.

Na sam początek, kiedy znalazłam się w Centro Storico zobaczyłam muzeum więzienia i bardzo mnie to zainteresowało, pani przewodniczka zgarnęła mnie i kazała mi iść od sali do sali. No i trochę byłam zawiedziona, bo co prawda to wszystko było w dawnym więzieniu, gdzie były i cele i sale tortur, ale jednak eksponaty to było głównie malarstwo - rzecz oczywiście cenna ale ja jakoś tak nie tego szukam. Do tego po śniadaniu sycylijskim (cappucino i cannolo w barze), po przejściu z domu do dworca i jeździe autobusem a następnie dojściu do Centro Storico zaczęłam umierać z głodu, i miałam ochotę uciec pani przewodniczce, no ale nie chciałam jej robić przykrości, więc jakoś dotrwałam...

Ogólnie Caltagirone oczywiście oceniam pozytywnie, warto było pojechać, zobaczyć, wolałabym więcej słonka, no ale tyle mi dano, więc jest OK :) Przepraszam za ilość zdjęć, ale... tak wyszło ;) 

on 11 październik 2017
Odsłony: 562

You have no rights to post comments