Opublikowano: 13 wrzesień 2023
Odsłony: 39

IMG 20230914 093732Nie będę opowiadać szczegółowo, przytaczać programu itp, bo takie informacje można znaleźć w internecie, w Kole Asnykowców itp. Dla mnie najważniejsze jest spotkanie z Kolegami (oczywiście, wliczając w to wciąż męskie słowo również Koleżanki ;). Od niedawna wiedziałam, że na Zjeździe będzie Baśka, a więc nie bałam się, że będę sama... Ostatnio opuściłam "duży" zjazd a ten, na który najbardziej liczyłam, czyli 50 lat od matury wypadł dokładnie w apogeum pandemii.  Siłą rzeczy nie byłam więc w Kaliszu od dawna. Tym razem musiało się udać. I się udało!

Tuż przed zjazdem dostałam też wiadomość od Pawła H, no i wiedziałam, że jakoś spotkamy się też z Grześkiem. Czy będzie ktoś jeszcze tego nie wiedziałam. Moje kochane dzieci zrobiły mi prezent i zarezerwowały mi pokój w hotelu Stary Kalisz na Polnej. Przyjechałam pociągiem w czwartek po południu i zaraz po przyjeździe poszłam na spacer, który miał być krótki, tylko do Rogatki, ale nie mogłam sobie odpuścić dojścia do teatru... W czwartek w programie było spotkanie w restauracji, ale ponieważ nie miałam sygnału, że kogoś tam spotkam, zrezygnowałam.

W sobotę spotkaliśmy się pod Szkołą, jak zawsze. Po trochę przybyło nas kilkoro, prócz zawsze obecnych kolegów z sąsiednich klas (ja nigdy nie pamiętam czy to C czy D, wybaczcie!) najpierw spotkałam Grześka, który na Zjeździe miał funkcję fotoreportera, a potem Pawła P i Michała O, Baśkę i pod koniec uroczystości pojawili się też Grażyna i Jacek, a z naszych profesorów była pani Magnuszewska, która chyba w ogóle się nie zmieniła od naszych czasów..Baśka opowiadała, że Magnuszewska zobaczyła ją na Rogatce, poznała, zatrzymała samochód i podrzuciła Basię do szkoły...

Pogoda była przepiękna, słońce, aż za ciepło. Po uroczystości otwarcia Zjazdu, pierwszym dzwonku i przemówieniach przez bardzo długi czas nic się nie działo. Oczywiście, zajmowaliśmy się sobą nawzajem, odpowiedziami na pytania "co u ciebie?'... Muszę jednak przyznać, że organizacja tego zjazdu nie była taka, jak za czasów Adama... Po baaaardzo długim oczekiwaniu, bez żadnego ustawiania się, dzielenia na roczniki itp ruszyliśmy powoli ulicami Kalisza do sali Uniwersytetu Kaliskiego na część oficjalną i artystyczną. Trochę szkoda, że nie działo się to jak zwykle w Teatrze, no ale siła wyższa.

Z części artystycznej podobał mi się występ taneczny młodych dziewczyn (nie tych pań w srebrnych strojach), oraz zespołu jazzowego. Potem ruszyliśmy spacerkiem przez park do Szkoły na tzw śniadanie. I tu niespodzianka: kiedy dotarliśmy do szkoły, stoły były praktycznie puste. Jakieś resztki sałatki śledziowej i trochę herbatników. Nie jestem wybredna ani wymagająca, ale pierwszy raz spotykam się z taką sytuacją na zjeździe. Wiadomo przecież, ile będzie osób i mniej więcej ile taka ilość osób może zjeść po kilku godzinach uroczystości. Trochę to było nieprzyjemne...

IMG 20230914 125615W szkole w kilka osób usiedliśmy w naszej klasie, znalazła się jeszcze Ryśka, która przyszła późno bo musiała odespać spotkanie poprzedniego dnia w restauracji. A Grażyna i Jacek jeszcze przed uroczystością oficjalną wrócili do domu, żeby zorganizować dla nas grilla. To było bardzo miłe, kiedy zastanawialiśmy się, gdzie moglibyśmy się umówić na spotkanie po południu, Grażyna od razu zaproponowała, że możemy spotkać się u nich i tak ad hoc zorganizowali nam przemiłe przyjęcie. Ryśka szykowała się na bal, dlatego nie skorzystała z zaproszenia.

Pojechałyśmy do nich z Baśką samochodem z Pawłem i Michałem, później przybył też Grzesiek  Grażyna i Jacek przygotowali sute jedzenie, no i oczywiście, opowiadaniom co u kogo i co jak nie było końca. Przede wszystkim daliśmy sobie słowo, że nie stracimy kontaktu i że postaramy się przekazywać sobie wieści a także znaleźć kolegów, z którymi kontakt się urwał.

Po spotkaniu u Grażyny pochodziłyśmy jeszcze z Baśką po Kalińcu a kiedy się z nią pożegnałam, zupełnie się pogubiłam. Ta część Kalisza nieprawdopodobnie się rozrosła. Wróciłam do hotelu ledwo żywa...

W niedzielę rano poszłam na cmentarz na Majkowie do Aldony. Było bardzo gorąco, gps poprowadził  mnie dookoła, ale to lepiej, bo szłam bulwarem nad wodą a nie ulicą. Bardzo spokojny, niewielki ten cmentarz, zielony, taki przytulny. Myślałam, że przed cmentarzem kupię kwiaty ale nie było tam żadnego stoiska ani sklepu, szkoda. Zainteresowały mnie na tym cmentarzu romskie grobowce, trochę przypominają grobowce na cmentarzu na Sycylii, takie jakby domki z wielkimi portretami. 

Potem przeszłam się z ogromną przyjemnością parkiem, aż do końca, a potem alejką nad wodą. Obiad mieliśmy w restauracji Komoda, przy parku. Na chwilę pojawiła się przed wejściem Wiesia D, ale za nic nie dała się namówić żeby z nami przysiąść. Pamiętam z innych zjazdów te niedzielne obiady, były bardziej świąteczne, gościnne. Tu po prostu siedziałyśmy z Baśką przy stole, była zupa i drugie danie... Wydaje mi się, że można było zorganizować to odrobinę ciekawiej, sympatyczniej.  No i to był już koniec naszego zjazdowego spotkania, choć z Baśką spotkałyśmy się jeszcze na chwilę na dworcu.  

Opublikowano: 14 wrzesień 2023
Odsłony: 36