Giarre - Acireale - Zafferana, czyli jak w końcu się udało...

W Giarre zaczęły się schody... Na dworcu pytam, gdzie autobusy do Zafferany, taksówkarze pokazują drogę, trzeba iść w górę do Duomo, ale oni mogą zawieźć za 20 E. Podziękowałam, ruszyłam w drogę. Nie tak blisko! W końcu dolazłam, pytam o autobus - jeden mówi w lewo, drugi w prawo, a autobusu wciąż nie ma. Pytam w kioskach, bo oni powinni wiedzieć, ale nie wiedzą. W końcu jak już obeszlam niemalże Duomo dookoła, jeden kioskarz powiedział, że z Giarre do Zafferany nie dojadę, lepiej jechać do Acireale, stamtąd będzie więcej autobusów... No, skoro tak, to poczekałam chwilę w dziwnym miejscu na autobus do Acireale (jak kto myśli, że na dworcu autobusowym, to się bardzo myli, to bylo skorzyżowanie bardzo wąskiej ulicy, gdzie samochody jechały z dołu... Uprzejmy kierowca sam zszedł po moją walizkę, potem mi powiedział, że z Acireale autobus powinien być o 14. Od dwu dni jest ten problem, że właśnie skończył się tu rok szkolny, więc autobusy zmieniają trasy albo zupełnie przestają jeździć i nikt nic nie wie...

W Acireale przed Duomo kierowca mnie wysadził, wyniósł moją walizkę i pokazał mi przystanek, gdzie mam czekać. Tam poszłam, zapytałam w kiosku, powiedzieli, że autobus ma być o 13.30, ale nikt nie wie czy będzie, no bo ... skończył się rok szkolny... Potem przyjechał inny autobus tej linii, więc kioskarz się spytał kierowcy, i ten powiedział, że autobus będzie o 15... Kilka możliwości do wyboru... Nie chcąc stać w słońcu poszłam do baru na przeciwko, kupiłam sobie malutki kawałek pizzy, i potem wróciłam na mój przystanek, żeby nie przeoczyć autobusu. To miała być linia Zappala i cos tam. Przejeżdżały takie autobusy i busiki, ale wszystkie w innym kierunku. Czyli, czekałam na taki właśnie (biały, z  logo Zappala i coś tam), tylko żeby był do Zafferany. 

Już w Giarre wysłałam do Alberta sms. Z Acireale wysłałam kolejny. Za chwilę telefon zadzwonił. Okazało się, że ten numer jest pomyłką... Miły pan poinformował mnie o tym, żebym wiedziała, że moje wiadomości nie dochodzą tam gdzie powinny. No fajnie. Wymyśliłam, i poprosiłam córkę, żeby na chwilę oderwała się od pracy i sprawdziła na mojej stronie nr telefonu do Etna B&B. Dzięki temu za chwilę dostałam dwa numery. Jeden pod który wysyłałam smsy, drugi, który wydawał mi się stacjonarny. Nic nie ryzykuję, jeśli napiszę na ten numer: czy to może Alberto z Etna B&B? I za chwilę dostałam odpwiedź: Pewnie, że tak! No, to jestem uratowana!

Alberto powiedział, że zadzwoni kilka minut po 15, i w razie, gdyby nie było autobusu, przyjedzie po mnie. Bardzo chciałam nie korzystac z jego uprzejmości. Wypatrywałam mojego autobusu, im bliżej było 15 tym bardziej. Podjechał autobus, zupełnie inny niż te, o które chodziło, innego koloru i miał napisane co innego niż Zafferana. Więc (!?!?) nie podeszłam zapytać, czy czasami nie jedzie do Zafferany. Odjechał i kiedy ruszył, zobaczyłam, że jest właśnie z tej linii o którą chodzi!!! Zaczęłam machać, ale pojechał... Co prawda miał inne miasto jako cel, ale myślę, że to był ten autobus, bo innego już nie było... I co by było, gdyby Alberto nie zadzwonił, gdyby po mnie nie przyjechał, gdyby mnie nie przywiózł tutaj???

UFF! Jestem w Zafferanie, jestem uratowana! A już na miejscu okazało się, że B&B wcale się nie nazywa Etna B&B jak wynikało z naszej korespondencji, ale B&B Villa Rosa. A więc, gdybym dotarła do Zafferany nie mając kontaktu z Alberto i pytała o Etna B&B, to nikt by nie wiedział o co chodzi... Niezłe, nie?

on 11 czerwiec 2016
Odsłony: 755

You have no rights to post comments