Dzień 5, piątek, plaża Chiaia z widokiem na Corricellę

Rano było dość chłodno, ale miało się ocieplić w ciągu dnia. Chciałam zajrzeć na plażę po południowej stronie wyspy, niedaleko portu Corricella. Nie wiem czemu wydawało mi się, że ta plaża będzie jakoś mało ciekawa, może, że będzie tam tłum, nie wiem. Już z belwedere (bel vedere czyli piękne patrzenie, czyli punkt widokowy :) ) widać było, że jest inaczej. Ani tłumów (może też dlatego że wysoka fala), ani zbyt zorganizowanych plaż nie zobaczyłam, natomiast widok na Corricellę i na Terra Murata z zamkiem - przepiękny. Już z góry widać, że i z plaży będzie na co popatrzeć. Schodzi się długimi schodkami w dół do plaży, od razu jest myśl, że potem trzeba będzie wrócić na górę, ale co tam :)

Tu znów ciemny piasek (ciekawe, jeszcze nie widziałam tutaj skalistej plaży!), plaża usytuowana w zatoce. Leonardo mnie uprzedził, że trzeba tu przyjść przed południem, bo po południu słońce odchodzi na drugą stronę - brzeg jest bardzo wysoki, mimo dużej fali nie wieje bardzo. Początkowo myślałam, że nie zaryzykuję kąpieli, wisi czerwona flaga, a fale, choć nie ogromne, jednak chyba uniemożliwiają pływanie. Inna sprawa że w Bałtyku takie fale są na porządku dziennym... Muszę spróbować. Na wszelki wypadek wzięłam ze sobą morskie buty, ale okazuje się, że nie są potrzebne - piasek jest miękki i nie ma tych większych kamyków, które były na plaży Il Postino.

Trudno to nazwać pływaniem, jak wszędzie jest tu dość płytko, choć nie tak bardzo jak na poprzednich plażach. Skaczę przez fale, potem, kiedy robi się trochę głębiej, udaję, że pływam żabką, jest to bardziej pływanie pionowe - przychodzi fala a ja płynę w górę :) Dopiero pod koniec drugiego pływania zorientowałam się, że w takich warunkach świetnie się płynie w kierunku plaży - fala nie zalewa, ale niesie, może trochę za szybko, ale jest super :)

Bardzo mi się tu podoba, nie mogę się napatrzeć na widoki, pstrykam zdjęcia, w końcu chcę wracać, no bo przydałoby się jakiś obiad upitrasić. Wchodzę na schodki, ale słyszę, jak jacyś młodzi ludzie mówią, że nie chcą wracać, wolą tutaj zjeść. Patrzę uważnie na zabudowanie, na które nie zwróciłam wcześniej uwagi, a to restauracja La Conciglia, widzę okna wychodzące na ten cudny widok, patrzę na menu - tak, i ja tutaj zostanę!

Nie miałam zamiaru jeść dziś w restauracji, ale to był doskonały pomysł! Drewniana sala jak wnętrze dużej łodzi, otwarte okna na szumiące morze i na Corricellę, miły wiatr, sympatyczna kelnerka, dobre jedzenie... Wybrałam pasta della contadina ricca (czyli bogatej rybaczki), mogłam wybrać pasta della contadina povera (czyli biednej rybaczki), ale co się będę ograniczać :) Było dobre! Białe wino, widok, dobre jedzenie, tak trzymać...

Po powrocie do domu zabrałam się wreszcie za zdjęcia, na razie dodałam tutaj te sprzed Ischii, zbiera się tego sporo! Zaczynam żałować, że jestem tu tylko tydzień...

on 21 wrzesień 2019
Odsłony: 337

You have no rights to post comments