Jurata, Hel, Fokarium w listopadzie

Hotel Morskie OkoNad Bałtyk w listopadzie? Co mi do głowy strzeliło?!? Bałtyk jest dla mnie za zimny latem, a co dopiero w listopadzie... Ale z drugiej strony, przecież i tak w listopadzie nie będę pływać w morzu. Trafiła się okazja wyjazdu do Juraty, do hotelu z basenem, sauną, jacuzzi, zamarzyły mi się spacery plażą - raz, dwa, trzy - decyzję podjęłam, jadę!

Zawsze chciałam zobaczyć Hel, intrygował mnie ten kawałek piachu oblany morzem. Kiedyś usiłowałam tam wjechać w sierpniu, ale korek był większy niż w centrum Warszawy i nic z tego nie wyszło. A tu czekał na mnie własny pokoik z łazienką w hotelu, do tego ten basen - od razu wymyśliłam, że codziennie będę co najmniej godzinę na basenie. No i kupiłam sobie 5 nocy, wzięłam komputer i pojechałam pociągiem do Gdyni, a stamtąd autobusem do Juraty. Zrobiłam sobie wakacje w listopadzie... A jeśli będzie obrzydliwie? To spędzę czas w moim hotelu, mogę przecież chodzić na basen i dwa razy dziennie, a mając komputer mogę pracować, a jak popracuję - pooglądać telewizję, obejrzeć filmy na komputerze, poczytać. Żadnych zakupów, żadnych obowiązków, pełny relaks. A może zobaczę sztorm na Bałtyku?...

Jak zdecydowałam, tak zrobiłam. Dodam, że oferta pojawiła się na grouponie... Spodobało mi się bardzo, że - jak nigdy - była opcja jednoosobowa, kto wie, czy to nie przeważyło. Bo wcześniej zastanawiałam się nad ofertą w jakimś ośrodku rehabilitacyjnym, w pokoju dwuosobowym, prawie się zdecydowałam, kiedy moja Jagusia zapytała: a co zrobisz, jak w twoim pokoju będzie ktoś, kto chrapie? Albo jest głupi? ;) To by faktycznie był problem, równy ewentualności, że współtowarzyszka pokoju oglądałaby telewizję, z pewnością nie to, i nie wtedy, kiedy mnie by to pasowało. I wtedy się poddałam. A tu - mój własny pokoik, tylko dla mnie i mogę robić co zechcę!!!

Jadę 25 listopada na pięć dni, a właściwie 5 nocy. Tak pierwszego dnia, jak ostatniego MUSZĘ skorzystać z basenu... Było kombinowanie, jak tam dojechać. Początkowo myślałam, że samochodem, pojeździłabym sobie trochę po tym Helu, wzięłabym komputer... Ale potem wystraszyłam się, no bo to jednak długa droga, nie wiem, jak by ją wytrzymał 1.mój kręgosłup, 2. mój samochód, no i nie wiadomo jaka może być pogoda. Okazało się, że do Gdyni można dojechać pendolino za 50 zł w jedną stronę, dalej autobusem za 13 zł. Czego chcieć więcej! Komputer wezmę i tak, dzięki temu nie będę miała wyrzutów sumienia, że znów narobię sobie tyłów... Czyli, wszystko gotowe, można jechać! :) Jeszcze Jagusia powiedziała mi o fokarium, oj spodobała mi się ta możliwość bardzo, ciekawe, czy to taki sam szpitalik dla fok jak szpital dla żółwii na Lampeduzie...

on 03 listopad 2015
Odsłony: 1303

You have no rights to post comments