Spacer po Juracie - jak tu pusto!!!

Po obfitym śniadaniu (szwedzki stół) i dwugodzinnym odpoczynku poszłam na basen. Tym razem byłam tam sama samiuteńka (no, był też ratownik). W pojedynkę da się korzystać z takiego basenu, choć taki mały i płytki. Przez 40 minut pływalam, nurkowałam, napawałam się wodą. Potem poszłam do sauny, potem do jacuzzi, potem znów do sauny i znów do jacuzzi... W pokoju prysznic i parowanie :) Potem wychodzę na spacer.

Szybko znalazłam główny deptak, który łączy dwie strony półwyspu - tę od Zatoki Puckiej, gdzie znajduje się molo, wchodzące głęboko w morze, i tę od strony otwartego morza, z plażą. Przejście z jednej na drugą stronę półwyspu (na jego szerokość oczywiście) to jakieś 15 minut... Na molo nie da się teraz dojść do końca, bo remontują. Wzdłuż zatoki ciągnie się uliczka spacerowa ze ścieżką dla rowerów. Potem idę w stronę otwartego morza. Wszystko tu jest bardzo proste: wzdłuż półwyspu ciągnie się główna droga (przy której jest mój hotel), równolegle do niej - linia kolejowa. Po obu stronach lasek, a za laskiem albo zatoka albo morze...

Jest tu tak pusto jak jeszcze nigdy i nigdzie nie widziałam! Na Sycylii poza sezonem nie było tak pozasezonowo jak tutaj! Wszystko zamknięte, nic nie działa, no, prócz mojego hotelu. Smażalnie ryb zamknięte, sklepy zamknięte, restauracje zamknięte. Wielki budynek z namalowaną reklamą Bałtykarium - zamknięte... Pusto wszędzie, głucho wszędzie, do tego najczęściej brak jakiejś informacji - od kiedy, do kiedy... Na szczęście udało mi się znaleźć jeden sklep otwarty, zrobiłam sobie zakupy na te kilka dni.

on 26 listopad 2015
Odsłony: 569

You have no rights to post comments