Spacer z Juraty do Jastarni i z powrotem

Dzisiaj... najpierw była godzina basenu, sauny i jacuzzi, na szczęście byłam tam sama! Wspaniale się pływa na plecach, patrząc na sufit, na którym odbija się jak w lustrze basen i widać jak płynę ;)

Potem, oczywiście, po odpoczynku, chciałam pojechać do Jastarni, to 3 km od Juraty. Ale autobus jak się okazało, w soboty o tej porze nie jedzie. Więc poszłam piechotą. Nudno iść szosą, więc poszłam wybrzeżem, od strony Zatoki Puckiej. Wiało jak diabli, lodowatym powietrzem. Potem jak zobaczyłam zabudowania, skręciłam w stronę drogi, i to była Jastarnia. Większa o wiele od Juraty, centrum całkiem ciekawie wygląda, kolorowe domki, często takie stylowe, nazwy ulic i różne tablice po polsku i w kaszebe... Chciałam zwiedzić kaszubska chatę, ale oczywiście, czynna tylko w sezonie.

Myślałam, że wrócę pociągiem, przystanku autobusowego nie znalazłam, sprawdziłam, że miałam pociąg za 20 minut, więc postanowiłam jeszcze zajrzeć na plażę. Jak zajrzałam, to nią poszłam, tak było ciekawiej, a piasek był nie tak grząski jak w Helu. Ale i tak wiało mocno (choć nie tak jak po stronie zatoki), było lodowato, no i chodzenie po piachu bardzo męczy. No, ale w końcu doszłam do domu...


on 28 listopad 2015
Odsłony: 1473

You have no rights to post comments