I koniec relaksu...

Jestem prawie spakowana, ukradłam kanapkę ze śniadania, za 10 minut idę na basen, mam tam zamiar być godzinę, potem mam godzinę na prysznic, mycie głowy i szykowanie się, o 12.40 mam autobus do Gdyni. Dziś słońce świeci, ale nie skusiłam się na spacer przed basenem, bo wieje strasznie. W nocy wiało, czymś tam gdzieś tłukło i chyba też grzmiało. Gdyby nie basen, to bym z pewnością jeszcze poszła na molo, ale jednak wolę basen :) Bardzo mi się ten urlop przydał, choć wcale się nie martwię, że wracam do domu!

(Później): mój ratownik dziś spóźnił się na basen, więc weszłam tam 25 minut później, ale zaparłam się, że nie będę pływać krócej, dlatego potem na zebranie się miałam o tyle mniej czasu. Ale zdążyłam! Potem autobus do Gdyni, pendolino do Warszawy, z Maćkiem do domu ;) ... i tak skończył się mój pięciodniowy relaks na Helu. Warto było!!! A do fok chętnie bym wróciła!

on 30 listopad 2015
Odsłony: 587

You have no rights to post comments