Telewizor kością niezgody w sanatorium...

Żeby się dowiedzieć na czym to polega i co się w takim sanatorium dzieje, na co sie przygotować psychicznie, finansowo itp, znalazłam forum, na którym między innymi przeczytałam, że w pokojach sanatoryjnych można sobie zapłacić za możliwość oglądania telewizji. Na to się od razu zapytałam, a co jeśli w pokoju są dwie osoby, jedna chce, a druga nie... Dowiedziałam się różnych rzeczy, między innymi, że to tylko 21 dni... Hm...

Zgłaszając się do sanatorium zapytałam, czy można mieć pokój bez telewizora, pani powiedziała, że telewizory są we wszystkich pokojach, ale jeśli lokatorzy nie chcą, mogą nie zapłacić i nie oglądać, i zarezerwowała mi pokój bez telewizora. Żeby było jasne, gdybym była sama w pokoju, zapłaciłabym (jakieś 25 zł) za to, żeby móc sobie od czasu do czasu obejrzeć to co mnie interesuje, ale nie wyobrażam sobie w pokoju gdzie czytam czy piszę, żeby telewizor grał na okrągło, dlatego musząc mieszkać z kimś wolę takiej sytuacji uniknąć - jeśli to możliwe. I wydawałoby się, że sprawa załatwiona...

Nie chciałabym opowiadać zbyt dokładnie co się wydarzyło, bo nie chcę się denerwować ani też zanudzać takimi sprawami, chodzi mi o problem. Krótko - panie w recepcji coś przeoczyły i do pokoju przyszła pani, która nie wyobrażała sobie życia bez stale grającego telewizora. Okazało się, że ktoś, kto nie ogląda telewizji jest jakiś nienormalny i jedyny słuszny model życia to ten przy wciąż grającym telewizorze. Ponieważ pokój był określony jak "bez telewizora" pani dostała informację, że powinna się dostosować. Usiłowałam iść na ustępstwa, dogadać się, ale sytuacja robila się coraż gęstsza, pani coraz ostrzej opowiadała, co o mnie myśli, a ja zaczęłam liiczyć dni do powrotu... Na szczęście panie w recepcji znalazły sposób, przeniosły panią do innego pokoju, gdzie przeniosła się odgrażając, że ze mną nikt nie wytrzyma, a do mojego pokoju przyszła przesympatyczna osoba, z która natychmiast się zgrałyśmy. Happy end...

Tylko ja po prostu nie rozumiem. Po co taka bomba w pokoju? Po co taka kość niezgody, tu, gdzie ludzie przyjeżdżają zdrowieć i odpoczywać? Czy nie można wydzielać telewizora (albo pilota do niego) tylko do pokoju, gdzie obie współlokatorki wyraźnie będą tego chciały i zagwarantują, że się dogadają? Telewizor powinien  być dodatkiem na życzenie a nie obowiązkowym bonusem Szczególnie, kiedy się za niego płaci! No bo jak, jedna osoba zapłaci a druga co? Nie chce oglądać, czy ktos będzie kontrolować czy w małym pokoju oko nie ucieka jej w strone grającego ekranu? Czy kazać jej płacić, no bo skoro w pokoju jest telewizor, to siłą rzeczy, chcąc nie chcąc ogląda? Bez sensu...

on 16 wrzesień 2016
Odsłony: 472

You have no rights to post comments